Subskrybuj
Ekstraklasa

Skąd wzięły się problemy Lecha? Analizujemy grę Karlo Muhara!

2020-06-25

W środowy wieczór Lech Poznań bezbramkowo zremisował z Pogonią Szczecin. Było to drugie spotkanie tych drużyn w zaledwie kilkanaście dni, bowiem 9 czerwca Kolejorz w Poznaniu pokonał Portowców 4:0, lecz wczoraj ani razu nie potrafił znaleźć drogi do bramki Dante Stipicy. Dariusz Żuraw z uwagi na napięty terminarz zdecydował się wymienić kilka ogniw. Najważniejszy był brak pauzującego za kartki Jakuba Modera, który był rewelacją ostatnich dni i meczów - w tym również tego z ekipą Kosty Runjaicia. Zastąpił go krytykowany Karlo Muhar. Mecz z Pogonią mógł być więc papierkiem lakmusowym służącym do porównań obu zawodników. Widoczny był również spadek jakości związany ze zmianą na lewej obronie.

Skupmy się jednak najpierw na Karlo Muharze. Chorwat z całą pewnością nie przekonał niezadowolonych z jego gry fanów. Już od pierwszych minut irytował złym ustawieniem, stratami piłki i niedokładnymi podaniami. W defensywie pozwalał rywalom na bardzo dużo, a w konstruowaniu akcji starał się głównie nie przeszkadzać partnerom. Z tego powodu cała odpowiedzialność za kreacje gry spadała na Daniego Ramireza i Pedro Tibę. Zdecydowanie brakowało współpracy i elastyczności w środku pola, którą oferował wychowanek Kolejorza.

Błędy w defensywie

Konkretną analizę zachowań byłego zawodnika Interu Zapresić rozpoczniemy od defensywy. Pretensje do niego można mieć już w czwartej minucie. Statyczność, ewidentna drzemka i brak kontroli nad Sebastianem Kowalczykiem, który po klepce z Dąbrowski ma klarowną sytuacje do zdobycia bramki. 

Sytuacja Pogoni na początku spotkania

Kolejny błąd w ustawieniu to minuta dziesiąta - tym razem na połowie Pogoni. Lech ustawia się wysoko próbując złapać gości jak najbliżej ich bramki. Muhar błędnie przesuwa się w boczny sektor, który był absorbowany przez Daniego Ramireza i Roberta Gumnego (widocznego dopiero na drugim zdjęciu). Muhar zbiega do Frączczaka kompletnie odsłaniając centralną część boiska (bliżej kapitana powinien być Satka). Portowcy dwoma podaniami, prostą klepką mają hektary przestrzeni w środku boiska wykorzystując błędny ruch i ustawienie Chorwata.

Z podobną sytuacją mamy do czynienia w minucie dwudziestej. Pogoń konstruuje akcje od tyłu przy wysokim ustawieniu Lecha. Muhar ponownie, kompletnie niepotrzebnie, zbiega w boczny sektor, w którym Kolejorz i tak miał przewagę jednego gracza. 25 latek tym samym otwiera środkową strefę. Zech jednym prostym podaniem może minąć siedmiu(!) zawodników gospodarzy z uwagi na złą organizacje i ustawienie Chorwata. 

Dwudziesta czwarta minuta i już czwarte złe zachowanie Muhara w fazie defensywnej. Jednak tutaj kamyczek do ogródka nalezy wrzucić również Pedro Tibie, gdyż przez jego dystans do rywala, goście mieli przewagę liczebną w bocznej strefie. Lecz 25 latek popełnia błąd w rozumieniu sytuacji. Portugalczyk jest spóźniony, więc defensywny pomocnik chciał naprawić jego błąd, popełniając swój. Muhar powinien być zainteresowany Maciejem Żurawskim, który niepilnowany wbiega w linię obrony Kolejorza. Przez to otrzymuje on wertykalne podanie od Bartkowskiego, a Kostevych jest sam na dwóch rywali. Błąd taktyczny całej drugiej linii. 

Ostatnia sytuacja jest podobna do poprzedniej. W 36 minucie Muhar i jego mowa ciała jasno pokazują, że jest on kompletnie niezainteresowany rywalem. Kostevych ponownie ma dwóch rywali i sygnalizuje olbrzymie pretensje do partnera. Olbrzymi błąd, który ciężko zrozumieć.

Błędy w ofensywie

Niestety w fazach ofensywnych nie było lepiej. Tutaj dostrzegana była gigantyczna różnica między Muharem a Kubą Moderem, który bardzo szybko znalazł wspólny język w środku pola z kolegami z Półwyspu Iberyjskiego. Praktycznie żadne podanie Chorwata do przodu nie znalazło adresata, a jedno z nich spowodowało najlepszą sytuacje w tym meczu na gości.

W 26 minucie nieatakowany Muhar ma do zagrania stosunkowo prostą piłkę na 10 metrów do Daniego Ramireza, który dobrze odnajdywał się między liniami. Było ono jednak niedokładne i przeciął je Żurawski. Spowodowało to kontrę i stuprocentową sytuacje Davida Steca. Tylko skrzydłowy gości wie jak piłka nie znalazła drogi do siatki. Lech powinien przegrywać i to zasłużenie, gdyż w tym okresie meczu był gorszy od rywali.

W trakcie meczu komentatorzy wielokrotnie podkreślali dobrą organizację gości, ale Lech ich błędów po prostu nie wykorzystywał. Ramirez świetnie gubi rywala na skrzydle i dobre podanie spowodowałoby, że Lech miałby z boku boiska sytuacje 2:1, lecz Muhar ponownie niedokładnie zagrywa i Bartkowski ma okazje przeciąć podanie do Hiszpana. Niuanse, które powodują, że Lech nie kreował sobie sytuacji w pierwszej połowie.

Brak chęci gry

W fazie posiadania piłki Lech gra jednego mniej. Karlo Muhar nie jest zbytnio zainteresowany dostaniem piłki nawet jeśli wokół niego nie ma żadnego rywala. Mówi o tym jego mowa ciała, gdyż prawie zawsze jest bierny. Dodatkowo często odnoszę wrażenie, że partnerzy boją się zagrać do niego piłkę, gdyż jest to obarczone ryzykiem straty piłki.

 

Zespół nie ma zaufania do Muhara podczas gry. Często po upływie kwadransa Pedro Tiba i Dani Ramirez zaczynają schodzić po piłkę. Przy obecności Kuby Modera robią to samo, lecz wtedy 21 latek automatycznie zastępuje ich wyżej. Chorwat nie zawsze to robi. Z tego powodu dochodzi do takich błędów taktycznych, że Lech ma aż pięciu zawodników przed pierwszą linią Portowców, a między formacjami nie ma nikogo. Podobne problemy Kolejorz miał w przegranym starciu z Legią Warszawa.

Muhar zaczął wymieniać się pozycjami z Danim i Pedro w drugiej połowie jeszcze przed zejściem z boiska, ale jego obecność na pozycji numer "10" wyglądała dość komicznie.

Organizacja gry i lewa strona

Myślę, że temat Karlo Muhara i jego gry w tym meczu został już dogłębnie wyczerpany, ale chciałbym zaznaczyć jeszcze dwa problemy Kolejorza. Pierwszy z nich to organizacja przy długiej piłce od obrońcy. Portowcy dobrze założyli pressing piątką graczy, zmuszając Crnomarkovicia do zagrania długiego podania. Natomiast proszę zwrócić uwagę na szansę zebranie drugiej piłki. Żaden piłkarz Lecha nie asekuruje strefy bliżej swojej bramki, więc Pogoń ma aż trzech zawodników, którzy mogą zebrać futbolówkę i skonstruować  szybki atak, gdyż czterech piłkarzy gospodarzy będzie już poza grą i linią piłki.

Pokazałem już dwa przykłady pressingu Kolejorza z błędnym ustawieniem Karlo Muhara w tle, ale bywały też momenty, że cały zespół źle reagował. Gytkjaer, Marchwiński i Muhar ruszyli do pressingu, lecz nie zrobił tego Pedro Tiba. Przez to zespół rozciągnął się po całym boisku tworząc gigantyczne przestrzenie między formacjami i zawodnikami. Pogoń nie miał żadnego problemu z rozgrywaniem piłki przy takiej organizacji ataku. 

Ostatnią rzeczą, którą chciałem poruszyć to aspekt lewej strony. Tam również nastąpiła zmiana zawodnika. Świetnie spisującego się Tymoteusza Puchacza zastąpił Volodymyr Kostevych. Oprócz słabych dośrodkowań, do których Ukrainiec zdążył już przyzwyczaić, irytować mogła również jego statyczność - podobnie jak u Muhara. Źle współpracował z Kamilem Jóźwiakiem, który kilkukrotnie tworzył dla niego przestrzeń blisko linii. Kostevych, w przeciwieństwie do Puchacza (przykład - bramki z Pogonią i Koroną) z nich nie korzystał i wplątywał partnerów w małą grę przy przewadze liczebnej gości. (grafika numer 1)

Lewy obrońca gospodarzy kilkukrotnie miał sytuacje 1 na 1 z obrońcą, lecz ani razu nie wszedł w pojedynek (grafika numer 2). Jestem przekonany, że Puchacz poprzez swoją dynamikę i ciąg na bramkę podjąłby takie ryzyko. Kostevych niestety jest piłkarzem dysponującym słabym przyspieszeniem. Na tej pozycji to bardzo duża wada. Zwłaszcza w ofensywie.

Lech zagrał najsłabszy mecz w tym roku, a i tak w drugiej połowie potrafił zdominować rywali i stworzyć sobie kilka sytuacji. Dariusz Żuraw dokonał aż pięciu zmian i widać było ich skutek. Praktycznie każdy piłkarz, który wskoczył do pierwszego składu rozczarował i zagrał słabe spotkanie. Należy się zastanowić, czy Lech Poznań faktycznie dysponuje tak szeroką i wyrównaną kadrą jak sugeruje sam trener?

FILIP MODRZEJEWSKI