Subskrybuj
Reprezentacja

Smutny koniec pięknej przygody

2020-10-13

Czesław Michniewicz meczem z Bułgarią zakończył swoją przygodę z Reprezentacją Polski U21. Przetrzebiona kontuzjami kadra zremisowała w Gdyni 1:1, przez co szansę na awans pozostały iluzoryczne. Ostatnie pojedynki z Serbią i Bułgarią były smutnym zakończeniem pięknej przygody, gdyż nowy trener Legii Warszawa wykonał z kadrą młodzieżową kawał dobrej roboty.

Minuty od historii

Pierwsze skojarzenie z Reprezentacją U21 pod batutą Czesława Michniewicza to bez wątpienia zeszłoroczne Euro we Włoszech i San Marino. Polacy po dwóch zwycięstwach byli o krok od wyjścia z arcytrudnej grupy (Hiszpania, Włochy, Belgia – przyp. red.). Po pokonaniu reprezentacji gospodarzy w kraju zapanowała nawet lekka euforia. Niestety w trzeciej kolejce na ziemię sprowadziła nas Hiszpania wbijając nam pięć goli.

Jednak największą traumą okazały się ostatnie minuty meczu drugiej kolejki - naszych późniejszych oprawców z Belgami. Do 90. minuty utrzymywał się remis 1:1, który dawał nam awans do następnej fazy już po dwóch spotkaniach. Wyjście z grupy automatycznie oznaczał również kwalifikacje i wyjazd na Igrzyska Olimpijskie w Tokio - dla piłkarskiej reprezentacji pierwsze od 1992 roku, na których zdobyliśmy srebrny medal… Marzenia rozwiał Pablo Fornals zdobywając zwycięską bramkę na 2:1. Reszta jest już historią…

Konkurencyjny styl

Częstym zarzutem dla selekcjonera Czesława Michniewicza był mało atrakcyjny styl gry. Zdaniem wielu nasza kadra, kolokwialnie mówiąc, „stawiała autobus”. Mimo, iż kadrę tę nazywa się jeszcze „młodzieżową”, należy pamiętać, że są to już pełnoprawni seniorzy. Gra defensywna również potrafi być sztuką, którą Polacy zademonstrowali w starciach z Włochami czy Portugalią. Rolą trenera jest właśnie odpowiednie wykorzystanie posiadanego materiału ludzkiego w celu uzyskania jak najlepszych efektów. Te przez ponad trzy lata kadencji Czesława Michniewicza były bardzo dobre.

50 latek drużynę przejmował po Marcinie Dornie, który pożegnał się z posadą po bardzo słabym występie na Mistrzostwach Europy w 2017, których byliśmy gospodarzem. Tamten turniej był jak zderzenie ze ścianą, choć trzeba przyznać, że kilku zawodników z tamtej drużyny zaistniało później w dorosłej kadrze – podstawowi Kownacki, Kędziora, Bednarek, Linetty, Frankowski, Jach, a z ławki wchodził Krzysztof Piątek. Można więc powiedzieć, że ówczesna kadra U21 spełniła swoją rolę, gdyż przygotowała sporą grupę zawodników do pierwszej reprezentacji. Zrobił to również Czesław Michniewicz, który dodał do tego również wynik.

Praca dla Brzęczka

Bielik, Gumny, Bochniewicz, Buksa, Szymański, Jóźwiak, Moder, Walukiewicz to zawodnicy, którzy, w mniejszym lub większym stopniu, przewinęli się przez kadrę Michniewicza i trafili do pierwszej reprezentacji. Każdych z nich, lub zdecydowana większość, na stałe, a takie postacie jak Szymański czy Jóźwiak szturmem przebiły się do podstawowego składu.

Remisy z Finlandią, Wyspami Owczymi, męczarnie z Litwą sprawiły, że do kadry U21 Michniewicza przypięto łatkę drużyny lepiej radzącej sobie z silniejszymi rywalami, z którymi mogą się cofnąć i grać z kontry, jednocześnie mającej duże problemy z prowadzeniem gry i wygrywaniu z rywalami słabszymi od siebie. Suche wyniki eliminacji do Euro 2019 to potwierdzały, ale ten zespół z biegiem czasu nauczył się i tego, co potwierdzają wysokie zwycięstwa z Estonią (4:0 i 6:0).

Mimo, iż po Mistrzostwach Europy selekcjoner musiał budować tę drużynę niejako od nowa, dalej kultywował swoją pracę. Pozwoliło to wyłonić kolejnych kandydatów do pierwszej reprezentacji, jak Tymoteusz Puchacz, Jakub Kamiński, Mateusz Bogusz, Przemysław Płacheta czy Patryk Dziczek. A w pełni zaistnieć nie zdążyli również Moder, Walukiewicz czy Karbownik, którzy szybko zostali przechwyceni przez Brzęczka. Natomiast chciałbym się trochę zatrzymać właśnie przy byłym zawodniku Piasta Gliwice. Patryka Dziczka zabrakło w każdym z przegranych meczów kadry U21 w obecnych eliminacjach. Opuścił on spotkanie z Bułgarią na wyjeździe oraz wczorajsze u siebie, a także niedawny wyjazd do Serbii. Zabrakło go również w spotkaniu towarzyskim z Czarnogórą, w którym również ulegliśmy. Na pewno, z w pełni zdrowym 22 latkiem udałoby się więcej osiągnąć w tych eliminacjach. Urazy były zresztą zmorą reprezentacji Czesława Michniewicza w ostatnich dniach. W obu niedawnych spotkaniach, z różnych przyczyn, nie mógł skorzystać z aż 11 zawodników.

Pozytywny karta historii

Bilans 50 latka jako selekcjonera to 27 spotkań – 14 zwycięstw, 7 remisów, 6 porażek, co daje średnią 1,81 pkt/mecz. Bilans bramkowy – 46:29. Biorąc pod uwagę, że przez ostatnie trzy lata nasz kadra mierzyła się z Danią, Belgią, Włochami, Hiszpanią, Anglią, Portugalią czy Rosją, jest to wynik bardzo pozytywny, gdyż dwie z tych porażek przytrafiły się w meczach towarzyskich – z Serbią i Czarnogórą. Ważnym i często pomijanym aspektem jest fakt, że pomimo swojego niezbyt atrakcyjnego stylu gry, ta drużyna budziła sympatię. W pewnym momencie nawet większą od kadry seniorskiej pod wodzą Jerzego Brzęczka. W zestawieniu obu tych zespołów zdecydowanie więcej plusów można było znaleźć po stronie kadry młodzieżowej. Wielka szkoda, że „last dance”, jak nazwano ostatnie zgrupowanie Czesława Michniewicza, okazało sporym rozczarowaniem, które praktycznie zamknęło drogę tej drużynie do Mistrzostw Europy. Chyba, że wydarzy się jakiś cud…

FILIP MODRZEJEWSKI