Subskrybuj
Europejskie Puchary

Superpuchar jedzie na Anfield. Ale to Chelsea wszystkich pozytywnie zaskoczyła

2019-08-14

W środowy wieczór w Stambule spotkali się najlepsi z najlepszych, zdobywca pucharu Ligi Mistrzów, Liverpool FC oraz zwycięzca Ligi Europy Chelsea Londyn. Superpuchar trafił do Liverpoolu ale dzisiejszego wieczoru nie było to takie oczywiste. Mecz dynamiczny, akcja goniła akcję, sytuacji bramkowych nie brakowało. Co zdecydowało o wyniku?

Kluczowy środek pola

Po falstarcie w Premier League większość kibiców oczekiwała pogromu drużyny the Blues, jednak boisko zweryfikowało przewidywania i oczekiwania większości kibiców i całego piłkarskiego świata. Wielkie znaczenie dla obrazu gry miała dominacja w środku pola zespołu z Londynu. Wszechobecny N’Golo Kante, zawodnik szybki, zwrotny, wszędobylski, dzisiaj dominował nad zawodnikami Liverpoolu, obok niego profesor od długich podań Jorginho i całość wyglądała naprawdę imponująco. Zdominowana środkowa część boiska, w której większą część spotkania w posiadaniu mieli zawodnicy Chelsea była punktem odniesienia dla obu drużyn. Zawodnicy w czerwonych strojach, przez brak środka bardzo męczyli się przy tworzeniu akcji ofensywnych, za to ci w strojach niebieskich dominowali. Przy zdecydowanym posiadaniu piłki w środkowej strefie jednak brakowało egzekutora.

Uśpiona obrona The Reds

Nie można powiedzieć, że dzisiejsza defensywa The Reds była tragiczna, ostatecznie w meczu doczekaliśmy się dogrywki, jednak trzeba podkreślić, że do odbioru piłki wracali zawodnicy ofensywni. Dość wspomnieć wracającego po piłkę na 16 metr Mohammeda Salaha czy Sadio Mane. Gra zawodników linii obrony lpoolu pozostawiała wiele do życzenia. I choć nie można ograniczać roli zawodników z wyróżnieniem pozycji na boisku, wszak bronić i atakować musi cały zespół, jednak oczekiwania względem defensorów zespołu z Anfield były zdecydowanie większe.

Bobby na ratunek

Liverpool słabo wyglądał w pierwszej połowie i można odnieść wrażenie, że przez decyzje personalne Jurgena Kloppa, zagrali pierwszą część spotkania w dziesiątkę. Wydawać by się mogło, że Oxlade-Chamberline był obecny tylko… w protokole meczowym. Reszta zespołu zmuszona była do poprawiania jego błędów czy braku aktywności. Na szczęście z poziomu murawy widać to tak samo jak w TV, i trener TheReds dostrzegł słabą dyspozycję swojego skrzydłowego i na drugą odsłonę wyszedł na boisko popularny „Bobby” czyli Roberto Firmino. Po jego wejściu gra zmieniła się diametralnie. Zaczęły działać automatyzmy i schematy wypracowane podczas wielu meczów spędzonych razem w trójce Salah – Mane – Firmino.

Praca sędziów na najwyższym poziomie

Mecz o Superpuchar europy po raz pierwszy w historii sędziowała kobieta, Stephanie Frappart wykonała kawał dobrej roboty, nie próbowała być gwiazdą widowiska, była stanowcza jednocześnie dając zawodnikom pograć i powalczyć o piłkę. Asystentki na liniach bocznych nie odbiegały poziomem od sędzi głównej. Nadążały za każdą akcją, podejmowały prawidłowe decyzje, nie było sytuacji spornych, w których można by im cokolwiek zarzucić.

Skład składowi nierówny

Jurgen Klopp na stanowisku trenera Liverpoolu wprowadza w życie swoje założenia, nie można powiedzieć, że buduje zespół. Ten jest już zbudowany, swoją wiedzą, motywacją i podejściem do drużyny niemiecki szkoleniowiec, dla którego mecz w Stambule był numerem 800 na ławce trenerskiej, pielęgnuje to, co udało mu się wypracować ze składem The Reds. Inaczej wygląda to po drugiej stronie. Frank Lampard, były zawodnik Chelsea Londyn, z można rzec minimalnym doświadczeniem trenerskim (1 rok na stanowisku trenera Derby County) został zatrudniony w momencie dla „niebieskich” bardzo trudnym. Zakaz transferowy nałożony na klub nie daje możliwości pozyskiwania zawodników, a wzmocnienia w ofensywie są ewidentnie potrzebne. Braki w kadrze „Lamps” musi łatać zawodnikami powracającymi z wypożyczeń oraz adeptami akademii. Ciężko stworzyć z nich ofensywę na skalę światowego futbolu, bowiem wiek i brak doświadczenia w wielkich meczach daje o sobie znać.

Nieoczywiste, a jednak zwycięstwo

Oglądając mecz można było zażyć futbolu na najwyższym poziomie. Porywające widowisko, akcje bramkowe z obu stron, piłka nie toczyła się bezpańsko po boisku. Jeśli spojrzeć w statystyki choćby posiadania piłki, wymienionych podań, przebiegniętych kilometrów można stwierdzić jak wyrównane było to spotkanie. Co przesądziło? Łut szczęścia? Przypadek? Młodość? Brak doświadczenia albo jego mnogość… konkurs rzutów karnych to zawsze loteria, piłka nagle staje się cięższa, bramka dla strzelającego kurczy się do wielkości bramki hokejowej, nogi ważą wiele kilogramów. Nie ma mądrego rozwiązania na rzuty karne. Tym razem lepsza okazała się drużyna Liverpoolu i to oni będą cieszyć się z panowania w Europie, przynajmniej do finału kolejnej edycji Ligi Mistrzów.

Paweł Stańko