Subskrybuj
Ekstraklasa

Szeroka kadra kluczem po pandemii?

2020-05-26

Już tylko godziny pozostały do ponownego startu piłkarskich rozgrywek w Polsce. Możemy zapomnieć o tym co wydarzyło się w ostatnich kilku miesiącach, gdyż funkcjonujemy teraz w zupełnie innej rzeczywistości. Jedyną rzeczą, która zachowała constans to tabela rozgrywek. Wszyscy są zgodni – do poprawy lokaty w okresie postpandemicznym niezbędna będzie szeroka kadra.

Najsłabsi szukają

Polska Ekstraklasa jest pełna paradoksów. Zwykle w europejskiej piłce najszerszymi kadrami charakteryzują się kluby ze ścisłej czołówki. W tym sezonie naszej ligi można dostrzec pewną prawidłowość. Te drużyny, które przez większość czasu znajdowały się w dolnej ósemce, przodują w liczbie zawodników, którzy rozegrali choć minutę. Najwięcej, bo aż 35 graczy reprezentowało barwy Jagiellonii Białystok. 33 – Arki Gdynia, a 32 piłkarzy zagrało dla Lechii Gdańsk, ŁKSu czy obu Wiseł, Kraków i Płock, 31 dla Korony Kielce. Z tej grupy jedynie Nafciarzy można uznać za wyjątek. Tę statystykę należy traktować jednak tylko jako ciekawostkę, gdyż nie znaczy to, że wymienione kluby posiadają najszersze kadry. Świadczy to jedynie o fakcie, że ich szkoleniowcy sporą część sezonu poświęcili na szukanie odpowiednich personaliów. We wszystkich poprzednio wymienionych drużynach zanotowano bardzo intensywny ruch kadrowy w trakcie trwania sezonu. Do samej Jagiellonii na początku roku trafiło 8 zawodników, którzy już zdążyli zadebiutować, a klub w tym samym czasie pożegnał się z 7 do tej pory występującymi graczami.

Patrząc holistycznie, kadry klubów PKO BP Ekstraklasy, biorąc pod uwagę tylko zawodników, którzy wystąpili w tym sezonie choć przez moment, liczą od 21 do 28 piłkarzy. Najwięcej mają właśnie białostoczanie, a w najmniej korzystnej sytuacji są Pogoń Szczecin i Raków Częstochowa. Dodatkowo w ostatnich dniach w obu tych drużynach co najmniej do końca sezonu wypadli Igor Łasicki i Miłosz Szczepański, którzy zerwali więzadła krzyżowe. O ile były gracz Napoli był jedynie zmiennikiem u Kosty Runjaicia, tak gracz Marka Papszuna miał pewne miejsce w składzie będąc jednym z objawień rundy wiosennej.

Wszechstronni strzelcy

Dla Portowców dodatkowym ciężarem jest i będzie brak napastnika. Po sprzedaży Adama Buksy do zespołu nie trafił żaden klasyczny snajper, a ciężar zdobywania bramek spadł na Pawła Cibickiego, którego nie można nazwać napastnikiem. Buksa oraz Zvonimir Kozulj, który podczas pandemii rozwiązał kontrakt, zdobyli aż 10 z 27 bramek dla Pogoni. Gracz New England Revolution do siedmiu trafień dołożył również cztery asysty, co daje mu aż 54,5% udział przy wszystkich bramkach swojej drużyny. W tym elemencie lepszy od niego jest tylko Dominik Furman

Od swojego duetu jeszcze bardziej uzależniony jest Górnik Zabrze. Hiszpański duet Igor Angulo i Jesus Jimenez stanowi o sile podopiecznych Marcina Brosza, co potwierdzają statystyki. Według portalu Ekstrastats napastnik rodem z Kraju Basków brał udział w 52,9% bramek swojego zespołu. Angulo i Jimenez to zdobywcy 21 z 34 goli Górnika. Kontuzja któregoś z nich może oznaczać tragedie dla ekipy ze Śląska. Tym bardziej że siedmiopunktowa przewaga nad 14. Koroną nie daje jeszcze gwarancji spokojnego utrzymania.

Bardzo uzależniony od swoich strzelb jest również Piast Gliwice. 12 goli Jorge Felixa i 7 bramek Piotra Parzyszka dają 19 z 28 trafień obecnych mistrzów Polski. Hiszpan do swojego dorobku dorzucił również kilka podań otwierających, dzięki czemu w tym sezonie swój udział zaliczał w co drugim trafieniu Piasta.

Intensywna gra w okresie po pandemii może okazać się zabójcza dla zespołów tak uzależnionych w ofensywie od jednego czy dwóch graczy. Niestety nie znamy dokładnego terminarza gier w fazie play-off, ale ramowy kalendarz przygotował portal 90minut.pl. Prognozuje on, że piłkarze do 19 lipca (wtedy ma nastąpić zakończenie sezonu) będą zmuszeni do gry co trzy-cztery dni prawie przez cały ten okres. „Wolny” środek tygodnia ma być jedynie 7-8 lipca, kiedy rozegrane mają zostać półfinałowe mecze Pucharu Polski. Wątpliwe, aby oficjalny terminarz znacząco różnił się od tego prognozowanego, więc taka dawka spotkań z pewnością przyniesie sporo problemów.

Młodzież zaletą

Napięty grafik z całą pewnością zmusi szkoleniowców do sporych rotacji z uwagi na zmęczenie i kontuzje. Wygranymi takiej sytuacji będą zespoły z największą liczbą młodzieżowców. Ważnym argumentem jest również fakt, że młodsi zawodnicy również szybciej się regenerują. Gra przy pustych trybunach, bardziej treningowych warunkach, przy mniejszej presji, może wyzwolić w nich większe pokłady pewności siebie, które podniosą ich jakość.

Wspomniał o tym Piotr Stokowiec podczas rozmowy z Kanałem Sportowym w Misji Futbol: „Liczę na to, że pojawi się wielu tych młodych zawodników, bo warunki są mniej stresujące dla nich, ale też liczba tych spotkań i intensywność sprawi, że trzeba będzie dawać szansę, trzeba będzie rotować. Szkoda, że na razie nie skorzystaliśmy z tego przepisu o pięciu zmianach, gdyż wtedy można by było jeszcze więcej tych zawodników pokazywać. Ja nie będę bał się stawiać na młodych zawodników, bo myślę, że to jest fajny czas właśnie dla nich.” – powiedział szkoleniowiec Lechii. Do tej pory najwięcej polskich zawodników urodzonych w 1998 roku i młodszych pojawiło się w Lechu Poznań. Aż 12 z nich rozegrało blisko 7,5 tysiąca minut. Daje to blisko 30% możliwego czasu gry. Być może dopiero okres po epidemii zmusi niektórych trenerów do spojrzenia w kierunku swojej akademii…

FILIP MODRZEJEWSKI