Subskrybuj
Ligi Zagraniczne

To koniec Luki Jovicia w Realu Madryt?

2020-03-21

Luka Jović przechodząc latem z Eintrachtu Frankfurt do Realu Madryt za 60 mln euro przedstawiany był jako jeden z największych talentów wśród środkowych napastników w Europie. Dla Królewskich miała to być inwestycja długoterminowa, lecz w tym sezonie Serb głównie zawodził. Teraz dodatkowe problemy ma również poza boiskiem. Według dziennika ABC, 22 latek pojechał do ojczyzny za pozwoleniem Realu Madryt, biorąc pod uwagę jego zły stan psychiczny, aby być ze swoim dzieckiem i dziewczyną, lecz odpowiedzialność karna za opuszczenie mieszkania może spowodować u niego problem. Przy wjeździe do kraju został poinformowany o obowiązkowej izolacji i kwarantannie.

Ta sytuacja może skomplikować jego przyszłość w Realu Madryt. Jović w tym sezonie głównie zawodził. Zagrał raptem 770 minut zdobywając zaledwie dwie bramki, a w ostatnich trzech spotkaniach, przed zawieszeniem rozgrywek, znalazł się nawet poza kadrą meczową kosztem Mariano Diaza. Na domiar złego, zawodnik z Dominikany zdobył bramkę w El Clasico. Sytuacja z opuszczeniem Madrytu jest dodatkowym czynnikiem pogarszającym jego sytuacje na Santiago Bernabeu. Serbskie granice są zamknięte, co w teorii oznacza zakaz opuszczania kraju. Przysłowiowym „gwoździem do trumny” może być naruszenie przez Jovicia zasad kwarantanny narzucone przez władze.

Piłkarz w zeszły czwartek poleciał do Bijeljina, swojego rodzinnego miasta, za zgodą Realu Madryt. Chciał być ze swoją dziewczyną, Sofią Milosevic, która jest w ciąży. Spodziewane dziecko ma problemy zdrowotne. Podróżował za zgodą lekarską, którą wydał Niko Mihica - szef służb medycznych Realu Madryt. Jest on jedynym graczem Królewskich, któremu zezwolono na powrót do ojczyzny. Klub kazał swoim zawodnikom wrócić do domu, aby przestrzegać kwarantanny i trenować w swoich mieszkaniach. Jović lot do Serbii odbył prywatnym samolotem, aby uniknąć masowego kontaktu ze zwykłymi obywatelami. Mógł to zrobić, gdyż Hiszpania stan alarmowy ustanowiła dopiero dwa dni później.

Dlaczego Real uczynił wyjątek i akurat Serbowi pozwolił wrócić do kraju? Niko Mihic poszedł na to ustępstwo, ponieważ Jović jest człowiekiem bardzo introwertycznym, samotnym w Madrycie, nie zaaklimatyzowanym do hiszpańskiego życia. Cierpi na głębokie przygnębienie, a nawet pewne stadium depresji. W stolicy Hiszpanii jest odosobniony, więc nic dziwnego, że w tym trudnym momencie chciał być ze swoją partnerką. Jego charakter oraz fakt, że Serb ma problemy komunikacyjne, gdyż nie mówi po hiszpańsku (koledzy klubowi na święta podarowali mu rozmówki hiszpańskie), tylko pogorszyły by sytuację.

Realnym problemem jest jednak fakt, że serbska policja oskarża go o naruszenie kwarantanny w Belgradzie, przez co toczyć się będzie postępowanie karne. 22 latek może zostać ukarany. Real Madryt podejmie działania i ukarze go, jeśli to się stanie w Serbii. Według lokalnej prasy, Luka Jovic, Nikola Ninjovic - piłkarz Ascoli, oraz inni piłkarze, wrócili do swojego kraju i naruszyli kwarantannę, kiedy zażądano od nich, aby odizolowali się w swoich mieszkaniach.

Luka Jović został poinformowany o warunkach, w jakich miał utrzymać kwarantannę po przybyciu do Serbii osiem dni temu. Była to izolacja w jego mieszkaniu w Vracar, w centrum Belgradu. Gracz złamał jednak kwarantannę i został przyłapany na ulicy w centrum miasta. Zatem Jovicia czeka odpowiedzialność karna za naruszenie przepisów o stanie alarmowym, które zostały ogłoszone w całym kraju od zeszłej niedzieli. 22 latek oskarżył serbskie władze o nie poinformowanie go o tym w odpowiedni sposób. Twierdzi, że wyszedł do apteki oraz kupić jedzenie. Lokalna prasa opisuje to jednak inaczej. Serb miał obchodzić urodziny swojej dziewczyny, Sofii.

Prawdą jest, że wszyscy obywatele, którzy wracają do kraju, są zobowiązani do podpisania specjalnego formularza. Podobnie jak w innych krajach, oprócz informacji o tym, jak powinni się zachowywać, w dokumencie obowiązkowe było podanie danych osobowych  w celu utrzymania powracających osób pod kontrolą, a jednocześnie przypomnienie im o ich obowiązkach w walce z koronawirusem Covid-19. Jak możemy wyczytać w mediach, formularz zobowiązuje podpisującego go obywatela do "poddania się kwarantannie w izolacji domowej i powiadomienia telefonicznie Instytutu Zdrowia Publicznego Serbii o wszelkich zmianach w jego stanie zdrowia".

Głos zabrała nawet premier, Ana Brnabic, która personalnie nie wspomniała o Joviciu, ale wydźwięk jej komentarza był jednoznaczny: "Mamy negatywne przykłady naszych gwiazd futbolu, które zarabiają miliony i ignorują obowiązkową izolację po powrocie do domu”. Brnabic wezwała również obywateli do powstrzymania się od powrotu do kraju, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Szacuje się, że do Serbii wróciło blisko 45 tysięcy osób. Spora część zignorowała rozkazy o izolacji.

Dziennik Blic przywołuje piłkarza do tablicy pisząc, że Jović był jednym z nich, gdyż świętował w stolicy urodziny swojej dziewczyny: "Zamiast być odizolowany, bawił się w całym Belgradzie” - piszą. Sytuacje skomentował również dziennik Informel: "Luka zrobił coś bardzo głupiego. Opuścił kwarantannę w Madrycie i klub, i mimo ostrzeżeń wrócił do Serbii i świętował urodziny Sofii na ulicach Belgradu.”

Jego ojciec, Milan Jovic, stanowczo bronił syna w mediach: "Nie wiem, czy to kampania przeciwko Luce, ale  gwarantuję, że mój syn przestrzega zasad, nie wychodzi z domu, tylko na rynek, żeby kupić jedzenie. Luka jest dobry, a obraz jaki dają mu media, nie jest prawdziwy. Wygląda na to, jakby kogoś zabił. Przyjechał do Serbii za zgodą klubu i nie zrobił nic złego. To może mieć wpływ na jego karierę.”

Do przypadków Jovica i Ninkovica (Ascoli Calcio) odniósł się nawet prezydent Serbii Aleksandar Vucic: "Jeden jest w hotelu (Ninkovic), a drugi w swoim mieszkaniu (Jovic). Jeśli któryś z nich opuści te miejsca, zostanie aresztowany. Myślę, że oboje żałujecie tego, co zrobiliście, ale powiem wam jasno, że życie naszych ludzi jest o wiele ważniejsze niż ich miliony. Ale nie zamierzamy nikogo ukrzyżować.”

Teraz władze Serbii zamknęły granice, nie podając żadnej daty ponownego ich otwarcia. Jović jest uwięziony w Belgradzie i nie ma możliwości powrotu do Hiszpanii przez czas nieokreślony. Samorząd pod przewodnictwem Aleksandra Vucica wydał dekret o zamknięciu granic. Jak to ma miejsce w wielu krajach Unii Europejskiej, tylko osoby powracające będą mogły wjechać na teren kraju. Środek ten został podjęty bez podania daty powrotu do normalności. Okres, w którym napastnik Realu Madryt będzie musiał pozostać w swoim kraju, jest zatem nieznany. W dodatku minister spraw wewnętrznych potwierdził, że istnieją zarzuty karne wobec 80 osób, w tym znanych "sportowców i milionerów".

FILIP MODRZEJEWSKI