Subskrybuj
Reprezentacja

Trójka z tyłu – wątpliwość w powodzenie, ale przynajmniej widać pomysł

2021-03-31

Za nami pierwsze zgrupowanie reprezentacji Polski pod wodzą Paulo Sousy. Cztery oczka w meczach z Węgrami, Andorą i Anglią to minimum przyzwoitości, lecz punkty to jedynie wymierny efekt gry. Podczas tych pierwszych spotkań eliminacyjnych chodziło o coś więcej. Po ostatnich miesiącach z Jerzym Brzęczkiem, w których nie było widać żadnego pomysłu, w końcu dostaliśmy go od Portugalczyka. Mam jednak wątpliwości czy ma on szanse wypalić…

Hybryda a stoperzy…

Dlaczego doceniam pierwsze tygodnie Paulo Sousy? Nie ukrywam, że kolosalny wpływ ma na to perspektywa ostatnich miesięcy pracy Jerzego Brzęczka. Były selekcjoner tak naprawdę ani przez moment, w przeciwieństwie do Sousy, nie określił swojego planu na grę i pomysłu na reprezentację. Była to bardziej postawa reakcyjna ze zgrupowania na zgrupowanie. Portugalczyk potrafił przedstawić go już przed pierwszym meczem i od początku stara się to kultywować.

Najważniejszym czynnikiem, który przeformatowuje naszą grę jest oczywiście ustawienie trzema stoperami. Jest ono elastyczne, transformujące się w hybrydę dzięki Bartoszowi Bereszyńskiemu ustawionemu jako półprawy środkowy obrońca. Mam na myśli przede wszystkim spotkania z Węgrami i Andorą, gdyż starcie z Anglikami traktuje jako osobny rozdział podczas tego projektu.

Niestety mam wrażenie, że z powodu naszych deficytów personalnych nie będziemy mogli w pełni skorzystać z zalet tego ustawienia. Każdy z naszych środkowych obrońców, którzy pojawili się na murawie podczas tego trójmeczu - Bednarek, Glik, Helik, Bereszyński, Piątkowski - nie czuje się zbyt komfortowo w wyprowadzeniu piłki.

Przez ostatnie kilka miesięcy mam przyjemność, czasem mniejszą, oglądać Atletico Madryt Diego Simeone w nowym systemie 3-4-3, w którym głównym beneficjentem, oprócz wahadłowych Trippiera i Carrasco, jest Mario Hermoso. Lewonożny stoper idealnie odnalazł się jako półlewy środkowy obrońca. Niewątpliwie jego największym i głównym atutem jest wyprowadzenie piłki. Podejrzewam, że Paulo Sousa dałby się w tym momencie pokroić za gracza o takiej charakterystyce. Dlaczego? Do tego odniosę się za chwilę.

Każdy z wymienionej wyżej naszej piątki jest graczem prawonożnym. Konsekwencje takiego stanu rzeczy widzieliśmy już w Budapeszcie, gdzie słaby mecz rozegrał Jan Bednarek, czyli de facto nasz najlepszy stoper pod względem komfortu gry z piłką przy nodze. Ustawienie go jako półlewego środkowego obrońcę całkowicie zneutralizowało ten atut, choć umówmy się, gracz Southampton w tym elemencie gry wielkim orłem również nie jest. Należy zastanowić się czy słuszną była decyzja Paulo Sousy o nie powołaniu Sebastiana Walukiewicza, lecz najwidoczniej u nowego selekcjonera praktyka meczowa graczy defensywnych ma większe oznaczenia niż w przypadku ofensywnych – patrz Grosicki, Płacheta.

Jak zapytam was – ile razy nasi stoperzy, zwłaszcza skrajni, przetransportowali piłkę do następnej tercji boiska? Podaniem lub prowadzeniem piłki? Ja myślę, że niewiele. Jeśli w ogóle. W tym elemencie można postawić plusik jedynie przy nazwisku Bartosza Bereszyńskiego, który korzystał ze swoich walorów jako boczny defensor i dobrze współpracował na stronie z Kamilem Jóźwiakiem. Tak została wypracowana bramka numer trzy w Budapeszcie. Prawa flanka to pierwszy mały sukces po stronie Sousy.

Wracam do wcześniej wspomnianego Hermoso. Jego największym atutem nie jest wcale prostopadłe podanie w swojej strefie czy uruchomienie lewego wahadłowego. Hiszpan potrafi zagrać penetrującą piłkę po PRZEKĄTNEJ osi boiska, a to w mojej opinii jest klucz do sprawnego i skutecznego funkcjonowania trójki środkowych obrońców w fazie ofensywnej. Głównie to pozwala zaskoczyć defensywę rywali, gdyż jest to zagranie niespodziewane. Czy któryś z naszych defensorów posiada takie możliwości? Szczerze wątpię. Bez naturalnie lewonożnego stopera Paulo Sousie będzie bardzo ciężko doprowadzić do momentu, w którym będziemy czuli się w tym systemie komfortowo, gdyż praworożny stoper na tej pozycji będzie zmuszony grać bezpieczniej najczęściej do wahadłowego.

Szycie bez wzoru

W swoim felietonie nie chciałem zagłębiać się już w kwestię wspomagania rozegrania przez środkowych pomocników czy stanu wahadeł, choć to kolejny aspekt, który może budzić wątpliwość dla tej formacji, biorąc pod uwagę nasze możliwości. Zacząłem się jednak zastanawiać – czy istnieje obecnie jakiś system gry, do którego posiadani przez nas kadrowicze pasowaliby całkowicie? Doszedłem do smutnego wniosku, że nie. Zawsze będziemy musieli kombinować, aby ukryć nasze deficyty. I to jest rola Paulo Sousy.

Nie ukrywam, że mocno kibicuje Portugalczykowi, aby odniósł sukces z naszą reprezentacją, choć jak wcześniej wspomniałem, mam obawy czy jego wizja zazębi się z naszymi możliwościami. Myślę jednak, że już teraz wniósł on zalążek pozytywnej zmiany myślenia. Wśród kibiców, piłkarzy, ekspertów, ale także innych trenerów, czyli całego środowiska piłkarskiego. Na szczęście nie każe nam wychodzić z drewnianych chatek jak jeden z jego poprzedników, ale cechuje go duża otwartość na dialog o taktyce i swoim pomyśle. Pokazuje, że można obserwować mecz przy linii bocznej i reagować niesztampowo; że przede wszystkim można być otwartym i dzielić się swoimi własnymi spostrzeżeniami z opinią publiczną. Myślę, że wielu trenerów Ekstraklasy mogłoby się nauczyć sporo od Sousy pod tym względem. To bardzo miła odmiana w porównaniu do skonfliktowanego ze wszystkimi stronami Jerzego Brzęczka.

FILIP MODRZEJEWSKI