Subskrybuj
Sport

VAR uratował sędziego Gila!

2020-05-28

W środę rozegrano ostatni mecz 1/4 Totolotek Pucharu Polski. Stal Mielec na własnym stadionie przegrała 1:3 z Lechem Poznań. W 41. minucie spotkania doszło do dość kuriozalnej sytuacji. Po dośrodkowaniu jednego z graczy Lecha, piłka trafiła w twarz obrońcy Stali, a sędzia spotkania Paweł Gil podyktował rzut karny. Całe szczęście na posterunku był Tomasz Musiał, który pełnił funkcję arbitra VAR i natychmiastowo przywołał swojego kolegę.

Sędzia Gil po obejrzeniu powtórki odwołał swoją decyzję, a grę wznowił zgodnie z przepisami gry - rzutem sędziowskim. Nie ma co ukrywać, VAR po prostu uratował honor arbitrów w tym spotkaniu. Aż nie chcę sobie wyobrazić tego, co działoby się w mediach i nie tylko, po takim karnym 'z kapelusza'. Na powtórkach każdy dokładnie widzi, gdzie trafiła futbolówka. Z boiska, sytuacja ta była dość trudna do zauważenia. W ocenie tego zdarzenia z pewnością nie pomogło dziwne ułożenie ręki obrońcy, które mogło zmylić i zasugerować, co tam się tak naprawdę zadziało. Gdyby piłka trafiła najpierw w rękę, to jedyną prawidłową decyzją byłby rzut karny.

Chciałbym jeszcze raz pochwalić sprawnie działający system VAR w Polsce. Niekiedy nie jest on jeszcze idealny, ale jest coraz lepszy i skuteczniejszy. Gdyby nie czujność arbitrów, to sytuacja to mogłaby się zakończyć kompromitacją, tak jak w ostatniej kolejce Bundesligi. Wierzę, że VAR-owcy będą musieli jak najrzadziej interweniować w przypadku oczywistych błędów sędziów boiskowych.

Jak wznawiamy grę w takich sytuacjach?

Gdy sędzia Gil zagwizdał karnego, to piłka była nadal w grze. Jego decyzja została odwołana, a zatem grę należy wznowić rzutem sędziowskim dla drużyny, która jako ostatnia dotknęła piłkę. Jeżeli rzut sędziowski przyznany jest w polu karnym, to wykona go zawsze bramkarz.

Klip z tej sytuacji do zobaczenia TUTAJ.

Łukasz Rogowski