Subskrybuj
Ligi Zagraniczne

Vivas zastępuje Burgosa! Prawa ręka Cholo rozstaje się z Atletico

2020-06-04

German Burgos wraz z końcem sezonu przestanie być asystentem Diego Simeone w Atletico Madryt. Mono pracował z Cholo od początku przygody z Rojiblancos, która rozpoczęła się 23 grudnia 2011. Powodem rozstania tego niezapomnianego już duetu jest chęć pracy na własny rachunek 51 latka. Burgos rozpoczyna nowy etap w swojej karierze, a jego następcą zostanie Nelson Vivas.

„Małpa” na swoim

Kiedy w lutym 2019 roku Diego Simeone przedłużył swoją umowę do 2022 roku, zaczęły się podejrzenia. Na zdjęciu sztabu trenerskiego, które opublikował klub, brakowało Germana Burgosa. Był on jedynym, który nie podpisał nowego kontraktu z powodu braku porozumienia. Mono zmienił swojego agenta, ale Atletico pozostało nieugięte i nie chciało spełnić jego żądań, mimo iż Mono jako asystent zarabiał więcej od większości pierwszych szkoleniowców w La Lidze (3 mln netto rocznie). Tym samym pokazał, że pieniądze nie miały wpływu na jego decyzję.

Prawa ręka Simeone ma ambicje zostania pierwszym trenerem i pod koniec sezonu rozpocznie rozmowy z potencjalnymi zalotnikami. Najwięcej mówi się o lidze argentyńskiej, a tamtejsze media sugerują zainteresowanie River Plate, ale na razie wydaje się, że są to tylko plotki.

Współpraca z Cholo

Mimo iż German Burgos jest traktowany jako cień, nieodłączna część Cholo, nie był wcale pierwszym wyborem szkoleniowca Atletico. Dla Simeone asystent jest dodatkowym członkiem rodziny, z którym spędza się więcej czasu niż z żoną, czy dziećmi. Najpierw funkcję tę pełnił Nelson Vivas, który teraz zastąpi Burgosa. Były gracz m.in. Arsenalu czy Interu towarzyszył Cholo przy jego początkach pracy w Argentynie i to on jest pierwotnym autorem słów, które tak przyległy do jego partnera: „Nawet w słowniku wysiłek jest przed sukcesem” (w języku hiszpańskim: esfuerzo – wysiłek, exito – sukces). Gdy Simeone dostał ofertę pracy z Atletico chciał, aby Vivas przybył razem z nim, lecz ten z powodów rodzinnych musiał odmówić. Wtedy zgłosił się do Germana Burgosa, który po latach stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych asystentów w historii. W futbolu najlepsze historie pisze przypadek.

51 latek to również kumpel Diego z lat piłkarskich. Występowali razem w kadrze Albicelestes oraz Atletico. Bramkarską karierę ekscentrycznego Mono w 2003 roku zaburzyła straszna diagnoza – rak jądra. Mimo iż marzeniem Simeone było prowadzenie Atletico Madryt i z miejsca wiedział, że przyjmie ofertę, postanowił najpierw przeprowadzić wywiad i raport oceny zespołu. Robotę zlecił Mono. Historię tę przypomina hiszpańska Marca: „Burgos spędził dwie noce, oglądając mecze Atletico. - Poradzimy sobie, z tej mąki można wypiec chleb. - miał powiedzieć do swojego nowego partnera. Dopiero wtedy Cholo rozwiązał kontrakt z Racingiem i przybył do Madrytu”.

Simeone traktował Burgosa jako członka rodzinny, więc miał do niego pełne zaufanie, ale i sporo wymagał. Jak wszyscy wiedzą – odpowiadał za stałe fragmenty gry które, zwłaszcza na początku ich pracy w Rojiblancos, były niesamowitą bronią. To co Diego sobie wymyślił, Mono musiał realizować i przekuć w praktykę. Ciekawym eksperymentem podczas meczu z Getafe w sezonie 2013/2014 były okulary Google Glass testowane przez asystenta. Widział i analizował on na bieżąco aktualizowanie statystyki.

„Kto to jest Mono?”, czyli starcia z rywalami

Simeone konsultował ze swoim asystentem każdą zmianę, ale pozwalał podejmować mu również autonomiczne decyzje. To Mono Burgos wybierał strzelców jedenastek w meczach 1/8 finału Ligi Mistrzów przeciwko Bayerowi oraz PSV, a także Realowi Madryt w finale na San Siro. Zresztą podczas spotkań z Królewskimi w "Małpie" budziły się najgorsze instynkty. Podczas derbów na Santiago Bernabeu w 2012/2013 podczas starcia z Jose Mourinho miał krzyczeć do Portugalczyka: „Uważaj! Ja nie jestem Tito i jak mnie dotkniesz, urwę ci łeb!”. Było to oczywiście nawiązanie do incydentu Mou ze Ś.P. Tito Vilanovą, któremu włożył palec do oka. Podczas tego spotkania 51 latek wielokrotnie podchodził po ławkę Los Blancos ale nie żeby prowokować Mourinho, a podsłuchiwać jego sztab. Po meczu Portugalczyk, w swoim stylu, zapytał: „Kto to jest Mono?” To był oczywiście niejeden przypadek konfliktu obu panów, który zaogniał się z każdym spotkaniem.

Najlepiej o relacji Burgos-Simeone świadczy jednak sytuacja podczas wyjazdowego meczu z Bayerem Leverkusen. Atletico grało słabo, a rywale prowadzili. W pewnym momencie Mono wstał i zaczął wywierać presję na arbitrze. Zdenerwowało to ówczesnego trenera gospodarzy Rogera Schmidta, który udał się w sektor drużyny przeciwnej z pretensjami. Cholo skomentował tę sytuacje następująco: „Zobaczyłem, że Mono kłóci się z trenerem rywala, więc pobiegłem go bronić, bo to mój przyjaciel. Nawet nie wiem, o co im poszło”. Uwielbiają go piłkarze, gdyż jednoczy drużynę, a kibice Los Colchoneros bardzo doceniają stuprocentowe oddanie. Pewnego razu zaskoczyli go przynosząc mu tort urodzinowy. Stało się to coroczną tradycją.

Naturalny zastępca

„Małpę” na stanowisku głównego asystenta Diego Simeone zastąpi Nelson Vivas. Do sztabu dołączył on już w 2018 roku. Vivas jest człowiekiem, który podziela tę samą filozofię i etykę, co jego szef. Pasja Cholo do ciężkiej pracy i wysiłku jest w DNA jego kolegi z byłej drużyny od czasów, gdy byli zawodnikami. Vivas był asystentem Simeone w latach 2006-2011. Obaj byli jedynymi członkami sztabu trenerskiego noszącymi garnitur podczas meczów.

Kiedy nie mógł ruszyć na podbój Europy i musiał rozstać się ze swoim rodakiem, kontynuował karierę głównego trenera w Argentynie. Zawsze skupiał się na dobrym rozpracowaniu rywali i dostosowywaniu taktyki swojej drużyny. Obecnie to właśnie Vivas proponuje nowe pomysły na sesje treningowe Atletico. Na koniec każdego sezonu dawał Simeone notatnik, w którym nakreślał, co było robione na każdej sesji podczas rozgrywek, w tym nieobecnych, występy zawodników i wykonywaną pracę taktyczną. Tym samym Mono Burgos coraz bardziej tracił na znaczeniu. Vivas nie był wybitnym piłkarzem, ale mentalność, wysiłek i tempo pracy to cnoty, które doprowadziły go tam, gdzie był i jest teraz. Ma obsesję na punkcie organizacji. Takim samym ma być trenerem.

Ekscentryczny asystent

Nelson Vivas zawsze żartuje, że Simeone uratował go z krawędzi samobójstwa, kiedy po raz pierwszy zaproponował mu pracę asystenta. Zmiana po zawieszeniu butów na kołku i wejście w życie zwykłego człowieka spotęgowała obsesje perfekcjonizmu. Stał się pedantem - jogurty w jego lodówce trzeba było zamawiać jak w supermarkecie, składał wyprasowane ubrania, aby odłożyć je w ten sam sposób i według koloru, odkurzał samochód za każdym razem, gdy do niego wysiadał, poduszki na kanapie zawsze musiały być w tym samym miejscu, zawsze parkował równolegle do linii swojego miejsca parkingowego. Rodzina wysłała go nawet do psychologa, gdyż nie rozumiała jego przyzwyczajeń.

Jednak skrupulatność Vivasa wyjaśnia również ostatnie tytuły zdobyte jako piłkarza z Clausurą w 2006 r. W zeszycie, który Nelson przekazał Cholo pod koniec mistrzostw, nie brakowało ani jednego szczegółu z każdej sesji treningowej, nieobecności, wydajności każdego zawodnika, wykonanej pracy taktycznej, przeprowadzonych testów, a także podsumowania każdego rozegranego meczu. Z tych raportów wynikało, że został wychowany według zasad Menottiego, Bilarda czy Marcelo Bielsy.

Vivas jest człowiekiem o podobnym temperamencie co jego poprzednik. W 2017 roku, prowadząc Estudiantes podczas meczu z Boca Juniors, z wściekłości rozerwał koszulkę po tym jak sędzia wyrzucił go na trybuny. Z powodu innej afery szybko zakończyła się jego przygoda w ekipie Defensa. Po przegranym meczu z CA Colon Vivas uderzył kibica swojej drużyny. Później oczywiście przeprosił ale zrezygnował z posady.

Nowy asystent Cholo Simeone przez ostatnie dwa lata intensywnie przygotowywał się do tej roli. Jego znajomość oraz relacja z Diego pozwalają postawić tezę, że pozycja Rojiblancos nie powinna zostać zachwiana.

źródło zdjęcia: EFE

FILIP MODRZEJEWSKI