Subskrybuj
Ekstraklasa

Vuko ma swój skład! Legia bez błysku, ale wygrywa. Wnioski przed Rangersami

2019-08-18

Legia Warszawa pokonała KGHM Zagłębie Lubin 1:0 w meczu 5 kolejki PKO BP Ekstraklasy. Zwycięskiego gola zdobył w 17 minucie Marko Vesovic. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Waleriana Gwilii. Spotkanie nie stało na najwyższym poziomie, ale po meczu można pokusić się o pewne wnioski.

Vukovic i jego koncepcja. Stawia na Kulenovica

Trener Aleksander Vukovic po meczu z greckim Atrómitos Athinón nie zdecydował się na zmiany w składzie. Widać że następuje stabilizacja składu po części spowodowana problemami zdrowotnymi niektórych zawodników jak Arvydas Novikowas, Wiliam Remy czy Domagoj Antolic. Pomijając braki kadrowe widać, pewną konsekwencję – podstawowym napastnikiem jest Sandro Kulenovic. Chorwat, choć stara się mocno absorbować obronę rywali, to jednak jak na razie w jego grze widać mało jakości piłkarskiej. Jedyną sytuację jaką stworzył to odegranie w polu karym do Luquinhasa, po którym Brazylijczyk mógł zdobyć bramkę, ale jego uderzenie trafiło w słupek. Znamienne też jest, że trener Vukovic przy problemach jakie w końcówce sprawiało KGHM Zagłębie, mając do dyspozycji na ławce Carlitosa i Jarosława Niezgodę, zdecydował się na wprowadzenie dwóch defensywnych zawodników – Mateusza Wieteskę i Tomasza Jodłowca.

Siła Legii w środku pola

Mocną stroną Legii jest środek pola. Trójka Cafu – Andre Martins – Walerian Gwilla zdecydowanie efektywniej wypełnia zadania w tym zestawie personalnym względem ustawień w poprzednich meczach, gdy grali Antolic czy Jodłowiec. Cafu ma ciąg na bramkę rywali, zapewnia też siłę potrzebną w środku pola. Martins udanie wspomaga jego grę, dodatkowo będąc pomostem dla Gwili. Gruziński pomocnik jest jak dotąd najlepszym transferem jaki dział sportowy klubu z Łazienkowskiej przeprowadził w trwającym oknie transferowym. Choć zdarzają mu się błędy techniczne co było widać w meczach z Grekami, to jego stałe fragmenty gry potrafią siać spustoszenie wśród rywali. Tak też było w dzisiejszym spotkaniu – po jego dośrodkowaniu z rzutu rożnego Marko Vešović pokonał Konrada Forenca.

Skrzydła się budzą, ale ofensywa jeszcze kuleje  

Przy pomocniku z Czarnogóry trzeba się na chwilę zatrzymać. Wydaje się, ze trener Vukovic znalazł mu odpowiednią pozycję. W Legii grywał jako prawy obrońca lub skrzydłowy, wydaje się, że ta druga pozycja jest dla niego lepsza. Wreszcie pojawiły się liczby – w rewanżu asystował przy bramce Gwilii, zaś dziś strzelił bramkę. Drugi skrzydłowy Luquinhas choć absorbuje rywali, jest przebojowy i widać że ma szybkość to jak dotąd nie ma liczb. Generalnie jednak gra ofensywna Legii nadal kuleje - także Gwila mógłby bardziej angażować się w grę ofensywną.

Znowu na zero z tyłu

Cieszyć może za to gra w defensywie. To kolejny mecz który podopieczni Vukovica kończą na zero z tyłu choć dzisiaj mogło dojść do przerwania tej dobrej passy – w starciu z Zagłębiem przez większość czasu Legia dominowała, ale moment nieuwagi sprawił, że Patryk Szysz pokonał Radosława Majeckiego. Na szczęście dla drużyny wicemistrza Polski napastnik klubu z Dolnego Śląska był na spalonym, a gol został anulowany przez analizę na wozie VAR. To powinna być przestroga przed meczem z Rangers FC. Generalnie za wyjątkiem ostatnich 20 minut zespół prowadzony przez Beena van Daala nie stanowił żadnego zagrożenia dla gospodarzy.

Czy to wystarczy na Rangersów?

Podsumowując, żeby Legia myślała o awansie musi oprócz konsekwencji w obronie więcej zaproponować w ofensywie. Samą obroną nawet bardzo konsekwentną nie będzie w stanie wywalczyć awansu do fazy grupowej Ligi Europy. Ciągle aktualne pozostaje też pytanie o obsadę ataku, bo Kulenovic przy walce z silnymi obrońcami drużyny ze Szkocji może być przydatny, ale pod warunkiem, że będzie miał w tym wsparcie od reszty drużyny.

Bogdan Cisak