Subskrybuj
Ligi Zagraniczne

Wspominamy tragedię na Hillsborough - 31 rocznica

2020-04-15

W tym tekście przypomnimy o wielkiej tragedii w angielskim futbolu. Dziś 31 rocznica śmierci 96 fanów Liverpool FC.

"Tragedia na Hillsborough" wydarzyła się 15 kwietnia 1989 roku na Hillsborough.

Miało to miejsce na stadionie drużyny Sheffield Wednesday, podczas meczu półfinału Pucharu Anglii pomiędzy Liverpoolem, a Nottingham Forest.

Wszyscy, którzy zginęli byli fanami drużyny z Anfield Road. To największa w historii stadionowa katastrofa, która wydarzyła się w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej od początku powstania futbolu.

Jako przyczynę katastrofy podaje się fatalną organizacja meczu i złe zachowanie policji, która nie potrafiła zapanować nad wydarzeniami. Stadion Hillsborough od 10 lat nie miał ważnego certyfikatu bezpieczeństwa, a do katastrofy przyczyniła się także decyzja o umieszczeniu kibiców Liverpoolu na mniejszej trybunie, Leppings Lane. Większą, Spion Kop, zajęli kibice Nottingham Forest, mimo że spodziewano się, iż grupa fanów Liverpoolu będzie liczniejsza. Dodatkowo władze The Football Association nie zgodziły się na udostępnienie kibicom Liverpoolu całej trybuny, o co wnioskowały władze klubu. W związku z utrudnieniami drogowymi wielu kibiców pojawiło się przed kasami, gdy mecz już się rozpoczynał. Jako że otwarte zostały tylko dwie bramy prowadzące na trybunę Leppings Lane, tłum po rozpoczęciu spotkania zaczął napierać na bramy. Ostatecznie, gdy otwarto trzecią bramę, wielu kibiców znalazło się w sektorach 3 i 4, co doprowadziło do przepełnienia obu sektorów. Pod wpływem napierającej masy ludzi runęła jedna z barier odgradzających trybunę od boiska. Większość ofiar została zaduszona lub zadeptana. Mecz został zatrzymany po 6 minutach pierwszej połowy.

Efektem tragedii na Hillsborough, oraz Heysel był tzw. Raport Taylora, ówczesnego ministra sprawiedliwości Zjednoczonego Królestwa. Miał on przedstawić przyczyny tragedii,oraz pomysły rozwiązań koniecznych do poprawy bezpieczeństwa na angielskich stadionach. Raport ten nakazywał wprowadzenie numerowanych krzesełek w każdym sektorze, zakaz udostępniania miejsc stojących i wiele innych. Peter Taylor w swoim raporcie po katastrofie skrytykował zarówno wybór przez angielski Związek Piłkarski na mecz półfinałowy stadionu Hillsborough, jak i stan trybuny Leppings Lane, ale nie obwinił za katastrofę związku, co jest często krytykowane przez organizacje walczące o sprawiedliwość dla ofiar.

Liverpool Football Club nigdy później nie rozegrał żadnego meczu 15 kwietnia. Najmłodszą ofiarą katastrofy na Hillsborough był 10-letni Jon-Paul Gilhooley, kuzyn wieloletniego kapitana the Reds, Stevena Gerrarda.

Mimo upływu wielu lat, tragedia mocno żyje w sercach mieszkańców miasta Beatlesów. Każdego roku na minutę zatrzymuje się cała komunikacja miejska, bardzo niemile widzianym, wręcz zakazanym jest czytanie gazety "The Sun", która dzień po tragedii obarczyła winą kibiców LFC. Od tego czasu na wielu taksówkach i lokalnych sklepach znajdziemy przekreślone logo gazety, oraz nie będziemy obsłużeni z tą gazetą w ręku. 

O tragedii dla BBC wypowiadał się stojący w tamtym dniu na bramce drużyny The Reds Bruce Grobbelaar:

"Wszystko rozpoczęło się kilka minut po pierwszym gwizdku arbitra. Kazali nam zejść z boiska. Do szatni wbiegł jeden z naszych kibiców. Znaliśmy go. Był roztrzęsiony i zapłakany. Mówił, że przy nim zginęło 10 osób. Zadeptano ich. Wciąż mnie to prześladuje. Wszystko wydarzyło się tuż za moją bramką."

Władze Wielkiej Brytanii bardzo surowo podchodzą do sprawy wszelkiego rodzaju żartów i szydzenia z katastrofy, natychmiast wysyłając do "internetowych trolli" policję i stawiając ich przed wymiarem sprawiedliwości.

W 1991 roku sąd uznał tragedię za "przypadkową śmierć", a winą obarczył – podobnie jak brytyjska prasa – niewłaściwie zachowujących się fanów. Społeczność kibicowska uznała to za próbę przykrycia zaniedbań i uniknięcia odpowiedzialności. Kibice Liverpoolu zorganizowali wówczas kampanię "Sprawiedliwość dla 96", która domagała się ponownego procesu.

W kwietniu 2014 roku rozpoczął się drugi proces. Ponad dwuletnie dochodzenie sądowe było najdłuższym w historii brytyjskiego sądownictwa. Sąd w znajdującym się między Manchesterem, a Liverpoolem - Warrington jednogłośnie stwierdził, że kibice nie są odpowiedzialni za wydarzenia. Wskazano przy tym na "poważne" zaniedbania po stronie policji, służb ratunkowych, projektantów stadionu i zarządzających obiektem władz Sheffield Wednesday. Ławnicy uznali sytuację za nieumyślne zabójstwo 96 kibiców. To otworzyło drogę do wszczęcia spraw przeciwko osobom odpowiedzialnym za katastrofę, m.in. koordynatorowi działań policji na stadionie w dniu katastrofy, dziś emerytowanemu policjantowi Davidowi Duckenfieldowi. Po odczytaniu decyzji sądu rodziny ofiar odśpiewały przed budynkiem sądu hymn Liverpoolu, "You Will Never Walk Alone" ("Nigdy nie będziesz szedł sam"). Skandowano "Sprawiedliwość dla 96". 

Margaret Aspinall, szefowa stowarzyszenia rodzin ofiar, stwierdziła, że po wyroku orzekającym winę policji:

"Wreszcie odbierze akt zgonu swojego syna podający prawdziwą przyczynę śmierci".

W sądach nadal toczą się rozprawy o "sprawiedliwość" dla rodzin zmarłych i poszkodowanych, w tym sprawa wytoczona Davidowi Duckenfieldowi.

Bez końca trwa dyskusja, a cała historia stała się symbolem i pomnikiem.

15 kwietnia 1989 roku na stadionie Hillsborough w Sheffield tragicznie zmarło 96 osób, a 766 kibiców zostało rannych. Wszyscy byli kibicami Liverpool FC.

Bartosz Lisowski