Subskrybuj
Ekstraklasa

Zimowy drenaż Ekstraklasy. Za kim będziemy tęsknić najbardziej?

2020-02-10

Zimowe okienko transferowe przeczesało Ekstraklasę z łakomych kąsków. Z Polski wyjechali miejscowi, utalentowani snajperzy, ale także zagraniczne gwiazdy, które imponowały ponadprzeciętnymi umiejętnościami. Za kim będziemy tęsknić najbardziej?

Oczekiwanie na polskiego króla

Ostatnim Polakiem, który zdobył koronę króla strzelców był Marcin Robak w sezonie 2016/2017. Reprezentował on barwy Lecha Poznań, w którym zgromadził 18 bramek. Identyczny rezultat uzyskał Marco Paixao. Lecz żeby znaleźć Polaka, który wygrał tę klasyfikację strzelając ponad 20 trafień, trzeba cofnąć się aż do sezonu 2013/2014. Ich autorem ponownie był Marcin Robak. Tym razem jako piłkarz Pogoni Szczecin i Piasta Gliwice. W międzyczasie, tę barierę, pokonał również Krzysztof Piątek, lecz dało mu to dopiero trzecią lokatę. Tego wyniku nie pobiją na pewno Jarosław Niezgoda, Patryk Klimala oraz Adam Buksa. Jedynym polskim reprezentantem w pierwszej dziesiątce najskuteczniejszych został Paweł Brożek, który goni w klasyfikacji wszechczasów Kazimierza Kmiecika i Włodzimierza Lubańskiego. Do obu brakuje mu raptem kilku trafień. Ogromne szansę na koronę króla strzelców miał Jarosław Niezgoda, który rundę jesienną zakończył z 14 golami. Co ciekawe, dokładnie tyle bramek wystarczyło Robertowi Demjanowi czy Tomaszowi Frankowskiemu do wygrania tej klasyfikacji odpowiednio w latach 2013 i 2011. Teraz były gracz Legii gole zdobywać będzie za oceanem. Podobną drogę obrał Adam Buksa, który zdobył taką samą liczbę bramek co Patryk Klimala – 7. To jednak w pełni nie oddaje ich wkładu dla drużyny. Cała trójka imponowała skutecznością. Potwierdzają to liczby. Zwłaszcza imponujące są statystyki Niezgody. Mimo xG (goli oczekiwanych  - red.) oscylującego w okolicach ~7, potrafił zdobyć aż 14 bramek. Wynik „ponad stan” wykręcili również Adam Buksa i Patryk Klimala. Należy podkreślić rozwój i ostatnie pół roku, zwłaszcza byłego piłkarza Jagiellonii, który dzięki zaufaniu Ireneusza Mamrota oraz Czesława Michniewicza zyskać sporo spokoju pod bramką rywala, co automatycznie przełożyło się na wykorzystywanie dogodnych sytuacji.

Odwlekane odejścia

Polskę opuścili również wyróżniający się obcokrajowcy. W przypadku Darko Jevticia i Lukasa Haraslina możemy powiedzieć, że stało się to zdecydowanie później niż wszyscy sądzili. Szwajcar trafił do Rubina Kazania, a Słowak do włoskiego Sassuolo. Na razie na zasadach wypożyczenia, lecz z obowiązkowym wykupem. Byłym piłkarzem Lechii, włoskie kluby interesowały się już dłuższy czas, lecz z każdą rundą notował on coraz większy regres. Haraslin to klasyczny przykład piłkarza, który w Ekstraklasie po prostu się zasiedział, tracąc swoje „pięć minut”. Wydawało się, że w tej szufladce możemy zamknąć również Darko Jevticia, lecz dotychczasowy kapitan Kolejorza niespodziewanie rozegrał najlepszą rundę w karierze. O jego liczbach i przemianie pisaliśmy na łamach Prawdy Futbolu w tym miejscu – LINK. Bułgarską na zasadzie wypożyczenia opuścił również Joao Amaral. Portugalczyk wrócił do swojej ojczyzny z powodów rodzinnych, lecz zapowiedział, że wróci do Poznania latem.

Każdy z wyżej wymienionych graczy czarował na swój sposób. Niezgoda imponował regularnością, Klimala szybkością i wyjściem na pozycje, a Jevtić ponadprzeciętną techniką, która rzadko trafia się na polskich boiskach. Każdego będzie brakować, ale życie nie znosi próżni. Mimo, że z każdym rokiem Ekstraklasę opuszczają najlepsi zawodnicy, zaraz pojawiają się inni, ich następcy, którzy ustawiają się w kolejce na podbicie zagranicznych aren. Miejmy nadzieję, że zwłaszcza młodzi, ale utalentowani Polacy pozwolą wypełnić tę pustkę.

FILIP MODRZEJEWSKI