Subskrybuj
Europejskie Puchary

Znowu na 0 z tyłu. Twierdza przy Ł3. Remis dający nadzieję!

2019-08-22

Mecz 4 rundy eliminacji do Ligi Europy przy Łazienkowskiej w Warszawie między Legią, a wicemistrzem Szkocji – Glasgow Rangers zakończył się bezbramkowym remisem i przed rewanżem zachowaliśmy nadzieję na awans warszawskiego klubu do fazy grupowej. Pierwszy mecz Legii oglądało się z przyjemnością, chociaż pierwsza połowa nie zapowiadała fajerwerków.

Brak asekuracji

Drużyna Glasgow Rangers wchodziła z piłką w okolice pola karnego Radka Majeckiego wszystkimi możliwymi kierunkami. Przez brak asekuracji i zrozumienia między liniami obrony oraz pomocy, piłkarze Stevena Gerarda w bardzo łatwy sposób przemieszczali się w ofensywie, przez co piłkarze Legii musieli w wielu przypadkach ratować sytuację faulem. Szczęściem wojskowych, tak jak w stołecznej drużynie tak i napastnikom gości w dzisiejszym meczu zdecydowanie brakowało skuteczności. Wykończenie kulało i to był kluczowy aspekt tego meczu.

Mocny początek

Pierwsze minuty to widoczna przewaga gospodarzy, stworzyli dwie groźne sytuacje jednak obie nie przyniosły zmiany wyniku. Po kwadransie sytuacja na placu widocznie zmieniła się. I od tego momentu było coraz ciężej. Męczarnie skończył gwizdek sędziego zapraszający na przerwę.

Analiza bez wniosków?

Pierwsze spotkanie z Glasgow Rangers to już 7 spotkanie w eliminacjach Ligi Europy w tym sezonie, to sporo materiału do analizy, wiele możliwości ustawień zespołu. Niestety kolejny mecz i wniosek wciąż ten sam. Brak środka pola stwarza przewagę graczom gości. Taka sytuacja prowadziła do tego, że najwięcej podań linia ofensywna przyjmowała od obrońców.

Postaci kluczowe

W obu zespołach można było wyróżnić liderów drużyn. Bramkarzom nie można niczego zarzucić. Obaj na miejscu, obaj we właściwym czasie na odpowiedniej pozycji. W „polu” w zespole gości niewątpliwie trzeba wyróżnić Ojo, zawodnika formacji ofensywnej, który popsuł wiele nerwów i krwi piłkarzom Legii. Wyróżniający się wśród warszawiaków był przede wszystkim Cafu. Mądrość rozegrania, spokój i jego doświadczenie widocznie pomagało w rozegraniu piłki między linią obrony i ataku. Trzeba docenić również zaangażowanie Gwilii. Egzekutor stałych fragmentów gry miał szansę na bramkę tuż po rozpoczęciu drugiej połowy meczu.

Jędza, Jędza, Jędza po raz siódmy!

Filar obrony nie zawodzi, kapitan wojskowych po raz kolejny pokazuje, że na opaskę zasługuje jak nikt inny na boisku, był w meczu z Rangersami filarem i nie ma wątpliwości, że to od niego zaczyna się ustawienie składu Legii do każdego meczu. Świetnie dyrygował obroną, nie pozwolił się ograć, walczył do ostatniego gwizdka, to pozwoliło zachować Radkowi Majeckiemu kolejny raz czyste konto.

Dziura w ataku

O ile mecz Legii wyglądał dobrze i nie można powtarzać frazesów, że „od oglądania Legii oczy bolą”, to niestety boli fakt, że niewątpliwie jeden z najlepszych napastników Ekstraklasy i kto wie czy nie najlepszy w zespole spędził spotkanie na ławce rezerwowych. Ofensywa gospodarzy niestety potrzebuje Carlitosa Lopeza, który skutecznie… siedzi na ławce i konsekwentnie nie stawia na niego Aleksandar Vuković. Widoczny brak skuteczności Sandro Kulenovicia nie można nazwać niemocą strzelecką. W meczu z Rangersami był po prostu niewidoczny. Jedna próba w całym meczu to zdecydowanie za mało. Ciężko stwierdzić co kieruje trenerem warszawiaków, który widzi w młodym Chorwacie, jednak brak strzelonych goli wyczerpuje cierpliwość obserwatorów i kibiców.

12 zawodników przy Łazienkowskiej

Na wyróżnienie zasługuje widownia przy Ł3. Kibice wykupili komplet biletów, oprawa przedmeczowa była imponująca, doping od pierwszej do ostatniej minuty. Kibice łakną i pragną polskich zespołów w Europie i to widać. Wiara w zespół nie maleje i przed rewanżem nic nie wskazuje na to, żeby coś miało się zmienić. Kibice pomogli gospodarzom, czy przestraszyli gości? Na pewno wzbudzili respekt przeciwnika. Takiej oprawy należy spodziewać się w Glasgow. Ewidentnie korzyść własnego stadionu będzie kluczowy dla obu zespołów. 

Twierdza czy zwyczajny brak armat?

Stadion przy Łazienkowskiej w Warszawie, w europejskich pucharach okazuje się być twierdzą nie do zdobycia. Legia w 4 meczach domowych nie straciła bramki, częściowo jest to zasługa linii defensywy, ale trzeba otwarcie powiedzieć, że nie miał kto zbombardować bramki Radosława Majeckiego.

Zwycięski remis? Na pewno korzystny!

Bezbramkowy remis w Warszawie pozwala mieć nadzieję na awans i szanse w kolejnym spotkaniu. Chociaż to tylko remis, to brak straconych bramek jest atutem. Przed rewanżem może być to kwestia kluczowa, bowiem każda bramka na wyjeździe może być bardzo kluczowa.

Vuko znalazł skład.

Aleksandar Vuković, choć krytykowany za styl gry Legii i wybory, których dokonuje przy ustalaniu składu wydaje się mieć pomysł na zespół. Legia czeka na kolejny mecz, zespół Glasgow Rangers okazał się być mniej straszny niż wszyscy zakładali. Najlepszy mecz wojskowych, który oglądaliśmy do tej pory i mimo wielu aspektów do poprawy, taką Legię chcemy oglądać w pucharach.

Paweł Stańko