Subskrybuj
Reprezentacja

"11ka" Prawdy Liczb po #ALBPOL - wnioski indywidualne

2021-10-15

Przeprowadziliśmy Was suchą stopą przez statystyki zespołowe po meczu Albania - Polska [Tutaj], zatem czas dołożyć do nich rzut oka na indywidualne "liczby" z tego spotkania. Oraz, rzecz jasna, wypływające z nich wnioski, które jako #PrawdaLiczb zdołaliśmy dostrzec. Jak mawiał klasyk - zapraszam do ANALIZATORA... ;)

1. Na pierwszy ogień sprawdźmy jak występy poszczególnych spośród "Naszych" wycenił w tym meczu InStat:

Bednarek 328
Glik 323
Puchacz 289
Zieliński 287
Jóźwiak 284
Szczęsny 272
Krychowiak 269
Świderski 257
Dawidowicz 250
Klich 234
Frankowski 232
Lewandowski 230
Moder 217
Buksa 203
Bereszyński -
Helik -

Chyba nigdy jeszcze, odkąd jako #PrawdaLiczb publikujemy pomeczowe indywidualny indeksy InStata Biało-Czerwonych, nie spotkaliśmy się z taką zgodnością tych ocen z oddźwiękiem ich "powszechnego naocznego odbioru". Glik i Bednarek top, Puchacz Terminator, świetny mecz Zielka, słaby Modera i Lewego - i tak dalej... Jasne, można się zastanawiać czy wyżej nie powinni być ocenieni Klich i Świderski, czyli duet odpowiedzialny za decydujące trafienie. Indeksy InStat muszą jednak uwzględniać całokształt występu, nie tylko jego kluczowe punkty - więc nawet to zdaje się być w miarę zrozumiałe.

2. Kiedy po przerwie na plac nie wyszedł Moder - niejeden z widzów zastanawiał się "czy naprawdę zagrał aż tak źle?". Cóż, liczby sugerują, że owszem - i że decyzja Sousy była ze wszech miar słuszna. Moder był "pod grą" - w perspektywie pełnych 90 minut miałby trzecią najwyższą liczbę meczowych działań (90), za Bednarkiem (101) i Puchaczem (98). Tragiczny był jednak jego odsetek sukcesów. Jako "ósemka" trzymająca grę w środku pola, powinien mieć go przynajmniej na poziomie 75% - zwłaszcza, jeśli jego gra nie opierała się o nagminne próby grania "otwierających" podań oraz zdobywania pola dryblingiem. Tymczasem wykręcił on marne 63% (trzeci najgorszy odsetek w naszym zespole, najgorszy jeśli odliczymy napastników), mimo że "otwierającego" podania nie próbował zagrać ani razu, tak jak ani razu nie próbował dryblować.

3. Duży wpływ na ocenę poczynań Modera mają pewnie jego podania. Na 27 prób 10 razy zagrał niecelnie, co również w tym aspekcie przekłada się na dość wstydliwą skuteczność 63% (druga najgorsza wśród ocenionych zawodników Polski). Jeszcze mocniej ściągają ją jednak pewnie w dół jego pojedynki. Pomocnik Brighton stoczył ich 9: w obronie wygrał 1 z 5 (!), w ataku - 2 na 4. Łącznie daje to 33% skuteczności (czwarta najniższa wśród ocenionych zawodników) - co tak jak w wypadku odsetka celności podań, stanowi rezultat dość wstydliwy. Dokładając do tego stratę na własnej połowie oraz kilka "zagrań na kontrę" - jego 45-minutowego występu nie uratowały nawet dwa czy trzy sensowne rozegrania z Puchaczem w lewym korytarzu boiska. Cóż, bywa i tak...

4. Wspominałem o "budzących naturalny sprzeciw", relatywnie niskich ocenach bohaterów "akcji meczu" - Świderskiego i Klicha. W wypadku pomocnika Leeds - niezbyt wysoką notę mimo kluczowego zagrania pozwala zrozumieć rzut oka na statystykę pojedynków. 6 stoczonych (po 3 w obronie i w ataku), ZERO WYGRANYCH. Jeśli dodamy do tego 7 piłek straconych (w tym 1 na własnej połowie) rzy zaledwie 2 piłkach "nabytych" - nietrudno zrozumieć z czego wynika dość niska "punktacja" jego występu, mimo kluczowego dogrania. Niewiele lepiej wygląda to w wypadku Świderskiego. Wygrał ledwie 1 na 6 pojedynków (17%), i w ciągu 25 minut dotknął piłkę mniej więcej 10 razy. W pierwszym kontakcie zdobył bramkę, ale dalej nie było już tak rewelacyjnie (3 celne podania na 5 prób, 3 przegrane pojedynki w powietrzu, etc.). Oczywiście - Świderski był nieco ofiarą okoliczności - większość kontaktów z piłką musiał sobie "wygryźć" i wynikały one z próby szybkiego przeniesienia przez nasz zespół gry na połowę rywala a nie ze spokojnie budowanych akcji. Choć powinno być lepiej - częściowo więc rozgrzeszamy, najważniejsze co w sieci! ;)  

5. Najwięcej działań meczowych (105) w naszym zespole zanotował Bednarek - i miał on również najwyższą skuteczność działań (95%). Podawał 72 razy (najwięcej w drużynie) i pomylił się tylko dwukrotnie (97% celności, najlepsza wśród Naszych). Stoczył 14 pojedynków w obronie (trzeci w zespole), wygrywając 12 z nich (86%). Stracił tylko 2 piłki - nabył zaś 28. Niegorzej wyglądał Glik, choć nieco inaczej poustawiane są u niego akcenty. Działań (72) i podań (43) miał od Bednarka znacznie mniej - bo nie brał się za rozgrywanie. Zanotował jednak 92% skuteczności działań i 88% celności podań - w obu kwestiach bardzo przyzwoicie. Najbardziej imponująco wyglądają jednak jego statystyki jeśli idzie o pojedynki w obronie. Stoczył 19 (drugi w zespole), wygrał 18 (najwięcej z Naszych), zanotował 95% skuteczności (najlepsza w ekipie), SKAŁA! Należy pochwalić zarówno Glika i Bednarka za ich występ - jak i selekcjonera za umiejętne przydzielenie ról każdemu z nich. W takim zestawie i w takiej formie- "żarło aż miło".

6. Skoro jesteśmy już przy stoperach - spójrzmy również na "tego trzeciego", czyli Dawidowicza. Niestety - trochę odstawał on od in minus od wyżej wymienionych kolegów. Co ciekawe, zaliczył on nawet mniej podań niż Glik (39) - i na minimalnie gorszej celności (87%). Dużo gorzej wyglądał jednak w kwestii pojedynków: 6 stoczonych (wszystkie w obronie), 2 wygrane, 33%... No nie przystoi. W powietrzu - wygrał 2 pojedynki na 4. Też średnio. Na plus - 3 odbiory na połowie przeciwnika, najwięcej w naszym zespole, ex-aequo z Krychowiakiem. Również na plus - 18 nabyć piłki przy tylko 3 stratach. Nie aż tak fantastycznie jak Bednarek, odrobinę gorzej niż Glik (19/1), przyzwoicie. Najbardziej martwi, że wbrew moim oczekiwaniom Dawidowicz nie zapewniał dwuwymiarowości w wyprowadzeniu piłki z obrony - 100% ciężaru w tej kwestii pozostało na barkach Bednarka i schodzącego do niego Krychowiaka, co przy umiejętnej reakcji rywali mogło nas skrzywdzić.

7. No właśnie, Krychowiak. Nasz "niedźwiedź bipolarny", oaza dwubiegunowości, gość którego trochę chcemy uściskać a trochę udusić. 3 straty na własnej połowie, w tym KOSZMARNA prosta strata "z nieuwagi" z dziewiątej minuty - po której jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki na niemal kwadrans zgubiliśmy pewność siebie. Z drugiej strony - 3 odbiory na połowie rywala (ex-aequo najwięcej w zespole), w tym jeden świetny przechwyt "prawie na gola". Do tego 23 "nabyte" piłki przy 6 straconych, co zostawia niezły bilans na poziomie +17. Krychowiak miał 91 działań meczowych (czwarty wśród Polaków) - na relatywnie przyzwoitej skuteczności 76%. 24 pojedynki (najwięcej w drużynie), w tym aż 20 w obronie (numer jeden wśród Biało-Czerwonych) - ale ogólna skuteczność pojedynków na poziomie 54%, a tych w defensywie - 60%. Trudno określić, czy to dużo czy mało. W ostatnim meczu Hiszpania - Francja 43% skuteczności pojedynków ogółem miał Busquets, a 58% Pogba. Aczkolwiek my nie graliśmy ani przeciw Hiszpanom ani przeciw Francuzom, więc... Moim zdaniem powinno być tu trochę lepiej. Kiedy spojrzymy jednak na jego statystykę prób odbioru - zanotował ich 8 (najwięcej w zespole), w tym 6 udanych (też najwięcej). Z trzeciej strony - w kilku sytuacjach irytował jego "brak pójścia na zamknięcie akcji" bądź nie do końca trafne decyzje. Koniec końców - był to występ "na granicy". Jak w "Szpitalu Królestwo": trochę dobra, trochę zła ;) Pytanie tylko, czy przypadkiem "Krycha" zawdzięcza takiej oceny swych dokonań niedoskonałości albańskich wykonawców, którym kilka ofensywnych zębów pierwszej próby wybiły pozytywne wyniki testów na COVID. Bo gdyby nasi rywale rozwiązali sytuację z 9 minuty odrobinę lepiej - mam dziwne przeświadczenie, że właśnie opisywałbym kolejną porażkę, jaką Biało-Czerwonym zafundował swym błędem Sympatyczny Grzegorz.

8. Skoro już jesteśmy przy środkowych pomocnikach - wypada wspomnieć o Piotrze Zielińskim, który zanotował dość przyzwoity występ. Zielek harował jeszcze mocniej niż Krychowiak (93 działania meczowe, trzeci w zespole, na dobrej skuteczności 80%). Zaliczył 60 podań (trzeci wśród Polaków), na świetnej jak na tę pozycję celności 88%. Wprawdzie bardzo słabo wypadł w pojedynkach defensywnych (2 wygrane na 7 podjętych, 29%) - ale wygrywając 5 na 8 pojedynków w ataku (63%) potrafił trochę "nakręcić" nasze działania w ofensywie. Jak zwykle miał najwięcej udanych dryblingów w naszej ekipie (3, ex-aequo z Lewandowskim) - aczkolwiek nie jest to wybitnie wysoka liczba. Zabrakło mi tutaj konkretu w postaci kilku stworzonych kolegom okazji, czy choćby prób "otwierających" podań (równe zero), zabrakło wkładu w grę obronną, nie powalił rachunek nabyć i strat (11 nabyć, 7 strat, bilans zaledwie +4). Słowem - bez przypału, ale niestety i bez szału.

9. W felietonie poświęconym statystykom zespołowym z omawianego meczu [TUTAJ] wspominałem, że niemal dwa razy więcej ataków przeprowadziliśmy naszą lewą stroną. Jak nietrudno zgadnąć - gigantyczny udział ma w tym Tymek Puchacz. "Wykręcił" on 101 działań meczowych (drugi w drużynie) na dobrej jak na tę pozycję skuteczności 75%. Warto nadmienić, że był 4 razy faulowany - najwięcej w naszym zespole. Podania? 66 na 76%. Pojedynki? 21 (trzeci wśród Naszych) na 57%: 9 na 13 w obronie i 3 na 8 w ataku. 10 "zbiórek" (najwięcej w zespole) - ale tylko 2 przechwyty, tylko 3 odbiory i aż 8 strat (drugi najgorszy wynik wśród Biało-Czerwonych). No, ale jeden z tych dwóch przechwytów był absolutnie kluczowy dla wyniku... Znów: nie był to występ jednoznacznie dobry, ale bankowo bym go nie określił jako zły. Tym bardziej, że nakład pracy jaki zapewnił Puchacz budzi szacunek - i zaowocował początkiem akcji bramkowej.

10. Co ciekawe, na podobnym poziomie co Puchacz został oceniony Jóźwiak - kiedy "wizualnie" było go znacznie mniej, zwłaszcza w graniu "do przodu". Nawet w przeliczeniu na 90 minut Jóźwiak miałby znacznie mniej działań meczowych (74) niż Puchacz, na podobnej skuteczności (76%). Miałby ponad 20 podań mniej (42) na takiej samej celności (76%). Nie zaliczył żadnego "otwierającego" podania (Puchacz też nie) ani żadnej celnej wrzutki (z 3,8 prób na 90 minut - Puchacz też nie, z 4,8 prób na 90 minut). "Plusowo" względem kolegi z lewej flanki Jóźwiak wypada w statystyce pojedynków - choć nie ilościowo, bo w przeliczeniu na 90 minut stoczyłby ich 14. Szacunek budzi jednak skuteczność, zwłaszcza w defensywie - w przeliczeniu na 90 minut Jóźwiak wygrałby 6 na 8 pojedynków w obronie (skuteczność 83% - Puchacz 9 na 13, co daje 69%) oraz 2,5 na 6 w ataku (skuteczność 40%, tu mocno podobnie z Puchaczem). Jeśli dobrze pamiętam - już po meczu przeciwko Anglikom pisałem, że Jóźwiak nam coraz ładniej "wahadłowieje". Mecz z Albanią to jednak dotychczasowe apogeum tego procesu, lepszego meczu Jóźwiaka w obronie po prostu jeszcze nie było. Brawo! 

11. Stoperzy są, pomocnicy są, wahadła są, o bramkarzu nie ma co pisać (bo strzałów rywala zasadniczo brak - sztuk jeden, nie za groźny...). Została nam pozycja napastnika. O Świderskim już wspominałem - sporo walki, występ bez szału, ale w najważniejszym momencie to jego przytomność umysłu i chłodne wykończenie zapewniły nam 3 punkty. Buksa - cóż, nie był to wybitny występ wychowanka Białej Gwiazdy. 54% skuteczności działań meczowych nie wróży nic dobrego (gorzej - tylko Świderski, 46%). Na plus - bardzo dobra celność podań (77%), zwłaszcza jak na "wysoką dziewiątkę" skazaną na "granie ściany" czy zgrania z powietrza. Znacznie gorzej, a wręcz katastrofalnie, robi się jednak w pojedynkach. 17 stoczonych (plus za aktywność) lecz tylko 4 wygrane, co daje mało ekskluzywne 24%. Gorzej pod tym względem wypadli tylko Świderski (17%) i Klich (niespotykane 0%). Na 14 pojedynków w ataku Buksa wygrał tylko 2 (w tym 2 na 8 w powietrzu) - co pozwala zaryzykować stwierdzenie, że nie do końca spełnił rolę "wysokiej dziewiątki", żeby najdelikatniej to ująć. Gabaryty są - ale nad walką w powietrzu nadal trzeba pracować... Gwoli pocieszenia - przez "leżącą" dobitkę z czternastej minuty Buksa miał największe xG z Naszych - na poziomie 0,6. Czyli nawet jak idzie mu średnio - potrafi znaleźć okazję, i należy ten fakt docenić.

Na sam koniec zostawiłem osobę Roberta Lewandowskiego. Przyznana mu przez InStat ocena sugeruje, że nie było to jego najlepsze spotkanie - a wręcz, że było jeszcze gorsze niż fatalne w wykonaniu Lewego starcie z San Marino. Auć. Nasz napastnik stoczył 22 pojedynki (drugi w zespole), w tym 9 na 18 w ataku (50%, przyzwoicie). Próbował 2 razy zagrać otwierające podanie (najwięcej z Polaków) - ale obie próby były nieudane. Najwięcej razy próbował dryblować (5 prób - i 3 udane, też najwięcej, tyle że ex-aequo). Oddał 1 strzał (zablokowany) - i xG miał żadne, bo równe 0,14. Stracił 11 piłek (najwięcej w zespole), "nabył" 9. W kilku sytuacjach - nie pierwszy raz na kadrze, dodam - miałem wątpliwości, czy podejmowane przez Lewandowskiego boiskowe decyzje były optymalne (w sensie adresata podania, decyzji o strzale, etc.). Jakby się trochę "gotował" - czego akurat po nim się bym nie spodziewał. Cóż - trzeba się podnieść, otrzepać i biec dalej. Miejmy nadzieję, że to zgrupowanie będzie dla Roberta "antypodami jego nominalnej reprezentacyjnej dyspozycji", i że szybko wróci do optymalnej formy. O październikowych spotkaniach będzie bowiem pewnie chciał jak najszybciej zapomnieć... 

Tak przynajmniej mówi #PrawdaLiczb ;)

Marcin Matuszewski