Subskrybuj
Reprezentacja

Polska, Legia, Wisła - Trzeci świat.

2023-12-04

Ostatni czas dla polskiej piłki jest średni, a nawet słaby. Kadra nie zachwyca, stołeczny klub mimo przyzwoitej gry ma wiele kontrowersji związanych z kibicami. Grzejemy temat, szukamy winnych, a może po prostu patrzymy na wszystko ze złej perspektywy? O tym w dzisiejszym felietonie.

REPREZENTACJA

Lewandowski bez formy, tragiczna gra, brak stylu, wydawało by się, że brak zaangażowania, co sie dzieje? W 2021 roku sygnalizowałem, że czas na zmiany ( https://prawdafutbolu.pl/artykuly/zmierzch-reprezentantow-czyli-na-kogo-juz-czas ) ale tekst uznawano za kontrowersyjny. Z powodu zmian, które musiały być drastyczne odchodził z kadry Adam Nawałka, który wiedział, że czas na poważne odmłodzenie kadry, ale on nie jest gotowy się tego podjąć, bo ogół kibiców nie zrozumie tego, gdyż żyjemy tym co dziś, tym co teraz. W podobnym tonie wypowiadał się Zbigniew Boniek: "Adam, zostań, dasz sobie radę, jesteś twardy człowiek. Będziesz musiał tylko zrezygnować tylko z kilku starszych piłkarzy, stoję za tobą murem. Adam odpowiedział na to, że się tego boi. Bardzo chciałem, żeby został". Przypominam, że działo się to w 2018 roku, czyli 5 lat temu. Wtedy był idealny czas na zmiany. Od tego czasu należało zbudować nową kadre, na nowym trzonie. Zamiast tego próbowaliśmy "reanimować trupa" i przeciągaliśmy nieuniknione. Kadra traciła iskrę i styl. Jerzy Brzęczek dał chwilową stabilność, ale nie był ulubieńcem mediów, musiał zderzać się z ciągłym hejtem, oddolnie kreowanym przez największe media sportowe w Polsce, a w takiej atmosferze radość do gry znika. Na starym trzonie pojechał chwile "siwy bajerant", który wycisnął resztki starej cytryny z piłkarskich emerytów, a po nim pojawił się gloryfikowany przez niektórych dziennikarzy Czesław Michniewicz, za którego graliśmy defensywnie, specyficznie, ale ta metodyka dawała efekty. Były to niestety efekty na "tu i teraz" bez spojrzenia w przyszłość. Pomóc miało mocne nazwisko Santosa, ale "z pustego to i Salomon nie naleje" i wtedy iskra zgasła całkowicie. Na strażaka wybrano trenera Probierza i według mnie był w gronie, z którego należało wybierać pomiędzy Probierzem, Papszunem, Nawałką lub Magierą. Dlaczego oni? Bo każdy z nich ma znajomość młodych, polskich piłkarzy, na których czas postawić. Uważam, że Probierz dźwignął presję, nie czaruje, nie koloruje i mówi jak jest. Kiedy będą efekty? Należy oddzielić wszystko co było grubą kreską, tak jak należało to zrobić w 2018 roku. Jeśli wtedy byśmy to zrobili, dziś może jechalibyśmy na Euro jako silna drużyna... dziś drżymy o awans. A nawet jeśli awansujemy, to można się spodziewać blamażu. Ile może potrwać budowa nowej drużyny? Może nawet 4-5 lat. Czy to długo? Dla kibica sukcesu to wieczność, a w rozwoju piłkarskim czas idealny. Czy to możliwe? Oczywiście. Tylko trzeba odważnych ruchów, postawienie na nowe nazwiska i regularne dopuszczanie młodych, co - jak pokazał Zalewski - jest świetnym sposobem na tchnienie nowego życia. Zebrać ekipę "młodych wilków" niczym Sir Alex Ferguson w najlepszych czasach Manchesteru United i cieszyć oczy kibiców. Dziś Polska jest średniakiem, drużyną pokroju Słowacji, Rumunii, czy Finlandii - powtórzę, średniakiem. Możemy urwać punkty najlepszym, ale też przegrać z Mołdawią. Nie jesteśmy w stanie wygrywać seryjnie, bo nasza gra polega na zrywach pojedynczych zawodników. Nie mamy stylu, liderów, mentalu drużynowego, nie mamy drużyny. Mało tego, w naszym mniemaniu wszyscy muszą się z nami liczyć, bo jesteśmy potęgą europejską, a nie mamy świadomości, że większość ludzi na świecie nie wie gdzie leży Polska, nie zna żadnych zawodników poza trakowanym przez nas bez szacunku Lewandowskim. Po prostu jesteśmy dla świata piłkarskim marginesem, któremu zdarzają się zrywy. Systemowo nie istniejemy. Dzisiejsze pokolenie piłkarzy wychowywało się w systemie 1-4-4-2, a dziś grają w systemie 1-3-4-2-1, 1-3-5-2. W takim systemie też szkolimy, a w jakim będziemy grać za 5-10 lat? Funkcjonuje pojęcie piłki "krakowskiej", "brazylijskiej", a jaka jest piłka "polska"? Gdy się tego dowiemy, znowu będziemy mieć drużynę. Dzisiaj jesteśmy średniakiem, zbiorem solidnych piłkarzy, którzy wyjechali do dużej piłki z trzeciego świata, ale razem wyglądają nijako. 

LEGIA WARSZAWA

Czy chcemy, czy nie, w sportowym świecie znane są trzy polskie marki - Legia Warszawa, Lech Poznań i Wisła Kraków. Raków, czy Pogoń jeszcze długo muszą na takie "nazwisko" zapracować. Wisła jest w czarnej dziurze, a najgorsze jest to, że się w niej urządziła, Lech solidny i nadal wypuszcza młodych w świat, niestety bez fajerwerków, ale dziś skupimy się na ostatnich wydarzeniach związanych z Legią i jej kibicami. Stołeczny klub gra w Europie solidnie, co powoduje zainteresowanie i podostrza apetyty. Niestety wydarzył się skandal w Holandii, a w ostatnich dniach w Wielkiej Brytanii. Dlaczego? Wszyscy zmówili się na Legię? Tylko ona jest karana, a inni nie? Nie lubią nas? Wróćmy do sytuacji w Alkmaar. Punktem zapalnym był tam Josue, ten który w każdym meczu wraz z dużymi umiejętnościami pokazuje, że jest zwykłym chamem i burakiem. Bez szacunku do innych, bez kultury, ale uwielbiany przez fanów za umiejętności. Przypomnę, że ekstraklasa jest 28. ligą w Europie, nie mówiąc już o jej miejscu na świecie. Gdyby Josue był "lepszym" człowiekiem mógłby grać przynajmniej kilkanaście lig wyżej. Ale jest bucem, traktowanym w Polsce jak książę. W sumie często książęta byli rozpieszczonymi i nie do końca grzecznymi dziećmi. Stoi za nim murem prezes Mioduski i sytuacja w Alkmaar była tylko konsekwencją głaskania się z rozwydrzonym piłkarzem, który po porażce zachował się według niego normalnie, tak jak zawsze w ekstraklasie, ale w Europie, zwłaszcza w klubie z tak specyficznymi, twardymi, lokalnymi zasadami to po prostu nie przeszło. Przy Josue było jak zawsze dwóch klakierów i razem rozpętali aferę. Użyli przemocy i wulgaryzmów, popełnili nie tylko wykroczenia, a przestępstwa, a piłkarzem, tak jak policjantem jest się także poza boiskiem. Uczymy dzieci ducha Fair Play, a sami nie potrafimy znosić porażek. Wstyd! Reszta drużyny i sztab koleżeńsko stanęła za kolegami i stąd cała afera. Czy holenderskie służby postępowały po rozpętaniu akcji zgodnie z prawem? Wbrew doniesieniom mediów sprzyjającym Legii, oczywiście, że tak. Trzeba użyć wszelkich możliwych środków, aby jak najszybciej stłumić zamieszki i takich używali. Ale powiedzmy zdarza się, można by to uznać za lekcję i naukę. Tylko po co? Z dumą i honorem na piersi kibice każdego klubu chcą wspierać swoich. Legia jest słynna z mega dopingu, cudownych opraw i oddanych kibiców. Niestety pośród nich są zwykli bandyci, członkowie gangów, czy skrajnych bojówek. Wystarczy 10 osób w tysięcznym tłumie, żeby wzniecić zamieszki na kilkaset osób. Tak było w West Midlands. Na mecz przyjechało wielu oddanych kibiców, ale przez kilkunastu, kilkudziesięciu pijanych bandytów oberwało się wszystkim, zastosowano odpowiedzialność zbiorową. Dlaczego? Bo kluby nie mogą uwolnić się od tych jednostek bandytów. Przemocowcy nawet prowadzą swoje "kibolskie" strony. Chwalą się ustawkami, wynikami walk. Z klubowymi szalikami na twarzy napadają na ludzi. Myślą, że ich środowiska są sterylne i lojalne, mają zasady, a prawda jest taka, że w każdej grupie są informatorzy służb i policji. Potem tworzona przez nich dokumentacja jest dostępna i na jej podstawie są podejmowane takie decyzje. Dopóki kluby nie odetną się od przemocy, będzie tak jak jest. Europa ma po dziurki w nosie agresywnych Polaków. Czy postępują słusznie nie wpuszczając ich na stadiony? Okazało się, że tak. Cel - czyli bezpieczny mecz został osiągnięty. Nie współpracowały też władze Legii solidaryzując się z kibicami. Czy szkoda? Owszem. Bardzo szkoda normalnych kibiców kochających swoją drużynę i przemierzający za nią tysiące kilometrów, wydających często na to ostatnie pieniądze. Przykro też, że polscy dziennikarze będący w tłumie solidaryzowali się z kibolami i nie przedstawiali realnie sytuacji. Po co setki kibiców Legii jechały pod stadion nie mając biletów? Wiadomo było wcześniej, że tych biletów nie będzie. No ale trzeba było pokazać siłę. Świat się zmienia, a tolerancja na takie zachowania się skończyła. Wyplewcie ogród z chwastów, a wróci normalność.

WISŁA KRAKÓW

Od dłuższego czasu kluby w Polsce się zjednoczyły i nie przyjmują kibiców Wisły Kraków. Dlaczego? Nic do tego nie ma forma sportowa, czy relacje z klubem. Oficjalnie kilka miesięcy temu na ustawce kibiców z rąk krakowskich fanów zginął kibic innej drużyny. Jedno zdanie, kilka wyrazów, ale to powielane kłamstwo. Jakie są fakty? Kibice Unii Tarnów i Wisły Kraków zorganizowały sobie event sportowy. W trakcie festynu zostali zaatakowani przez "fanów" Zagłębia Sosnowiec. Dodajmy, że Tarnów czy Radłów, w którym miały miejsce wydarzenia dzieli od Sosnowca 160 km. Ustalenia Policji mówią jasno. Nie była to "ustawka", ale kibole Sosnowca zaatakowali fanów Wisły i Unii. W trakcie walk, jeden z bandytów, bo jak nazwać kogoś kto planuje, kupuje tzw. sprzęt, organizuje transport i przejeżdża 160 kilometrów, aby skrzywdzić inną osobę, nieumiejętnie używa materiałów pirotechnicznych, prawdopodobnie racy, wyrzutni fajerwerków i strzela sobie tzw. samobója. Dzieje się tragedia, a niektórzy mówią, że to "karma instant". Szybko media zalewa informacja, że kibice Wisły zabili człowieka. To kłamstwo, ale spowodowało, że pękła jakaś granica. Podobna jak wobec kibiców Legii w Europie. Pretekst został wykorzystany do zastosowania precedensu. Całkowity zakaz wpuszczania kibiców Wisły. Znowu najbardziej poszkodowani są Ci normalni, całe rodziny, sam kilkukrotnie miałem okazje podziwiać doping i mecze Wisły na żywo z ciarkami na plecach. Ale znowu winny jest brak odcięcia się od pojedynczych bandytów i gangów. Ataki maczetami i nożami z szalem Wisły na twarzy w Krakowie i okolicach stały się symbolem. Niby czasy gangusów "miśków" się skończyły, ale znaleźli się następcy. Można wyczytać wpisy kiboli z "młodej ferajny", którzy zabili kibica Miłosza, że był pierwszy, a oni dalej będą innym obcinać ręce. To nie ma nic wspólnego ze sportem, a jest jego rakiem. Na osiedlach Bieżanów, Kozłówek, Prokocim i Kurdwanów trwa ciągła walka gangów Cracovii i Wisły. Kluby mają problem, każdy kibol często przyciąga na stadion kilku, kilkunastu normalnych ludzi. Promują często klub z oddaniem, a potem strzelają samobója w finale. Klub i piłkarze Wisły, podobnie jak Legii stają murem za kibicami. Ale zapominają dodać, że za tymi normalnymi. Że murem za kibicami, a każdego kibola i bandytę należy ukarać dożywotnimi zakazami stadionowymi na całym świecie. Oferując i w pełni współpracując przy tym ze służbami, bo pobłażliwość będzie tylko pogłębiała kryzysy i złe postrzeganie klubów. Powyższe sytuacje są pokazane na tle Legii i Wisły, ale tylko dlatego, że stały się ofiarami własnej marki. Takie sytuacje są w większości polskich klubów piłkarskich i póki się tym systemowo nie zajmiemy to nic się nie zmieni.


Podsumowując. Kiedy nie będziemy piłkarskim trzecim światem? Kiedy kadra narodowa będzie szanowana, będzie miała swój styl znany na całym świecie i będzie produkować seryjnie takich piłkarzy jak Lewandowski. Nie da się? Chorwacja jest 5.5 razy mniejsza i produkuje mega nazwiska regularnie. Gdy do kadry będziemy wyłaniać selekcjonerów i trenerów za ich prace i wiedzę, a nie znajomości, czy układy medialne. Gdy prezes PZPN i selekcjoner wyjdą do kamery i powiedzą wprost jaki jest plan i pomysł na najbliższe 5 lat, bez owijania w bawełnę i kolorowania rzeczywistości. A klubowo? Gdy władze i piłkarze będą piętnować w mediach każdą przemoc i karać dożywotnimi zakazami. Gdy modna będzie normalność, a nie siła pięści i gangów. Gdy w Krakowie będzie można zobaczyć idące razem do szkoły dzieci w koszulkach Wisły i Cracovii, które nie boją się o swoje zdrowie i życie. Tak jest w Liverpoolu gdzie mieszkam, a derby ogląda się często w jednym pubie bez względu na barwy. Gdy każdy piłkarz pokroju Josue, za swoje poza piłkarskie gesty i zachowania będzie karany, ale nie żółtą kartką, a całym sezonem kary, lub chociaż karami idącymi w setki tysięcy złotych. Wisła i Legia to tylko symbole, ale cały polski, piłkarski świat wymaga zmian. Zmiany muszą też zajść w mediach i sztabach. W studiach, w rolach ekspertów największych telewizji oglądamy ludzi z wyrokami za ustawianie meczów i korupcję, osoby powiązane z mafiami bukmacherskimi, czy pijackich bandytów "za kółkiem". Podobna sytuacja jest ze sztabami, czy zarządami klubów. Pracują tam ludzie powiązani z tuzami pokroju słynnego pana, który zabawiał kadrowiczów śpiewając "Za zu zi, za zu za". Pracują osoby podstawione przez skorumpowanych przez lata ludzi, którzy dziś tworzą krystalicznie czyste agencje piłkarskie i obsadzają często stołki dyrektorskie, czy inne decyzyjne. Gdy zaczniemy kontrolować i mieć wgląd w agencje piłkarskie i agentów, bo to oni za kulisami są władzą piłkarskiego świata. Prawda jest taka, że prawdziwi, czyści i ambitni trenerzy z czystymi głowami, nowoczesnym podejściem i dający nadzieję na zmiany i sukcesy w przyszłości są "zamykani" w akademiach. Gdy przechodzą kursy UEFA A, czy PRO często są wyłapywani, otaczani przez tych nikczemników wymienionych powyżej, wspieranych znanymi nazwiskami i też wtedy przepadają. Nie mówię o wszystkich, ale o sporej części. Dlaczego się o tym nie mówi? Nie reaguje? Nie zmienia? Przeczytaj ostatni akapit jeszcze raz. Wtedy otworzą Ci się oczy.

Życzę normalności i trzymam kciuki za tych czystych i z pasją.

BARTOSZ LISOWSKI